"Super Express": - Władze PiS nie lubią, gdy media zajmują się wewnętrznymi problemami w partii. Wyrzucenie posłanek to główny news na trzy dni.
Mariusz Błaszczak: - Obserwuję to medialne "neverending story", mam jednak wrażenie, że to już jest "the end". Ostatnio obie panie wystąpiły we wszystkich możliwych, głównie nieprzychylnych nam, mediach. Powtórzyły te same kwestie. Nie da się w nieskończoność wałkować tego samego. Prawo newsa jest nieubłagane, liczą się tylko nowe wydarzenia. Ta sprawa to już historia.
Przeczytaj koniecznie: Joanna Kluzik-Rostkowska piwem leczy smutki. Posłanka wyrzucona z PiS przechodzi ciężkie chwile ZDJĘCIA!
- Czym było "działanie na szkodę partii", za które je usunięto?
- Tomasz Lis, redaktor naczelny "Wprost", odnosząc się do wywiadu posłanki Kluzik-Rostkowskiej, powiedział rzecz o tyle ciekawą, co znamienną, że kulisy są tu ciekawsze niż sam wywiad. Podkreślił, że jej słowa nie były wykwitem damskiej histerii, ale bardzo przemyślaną operacją polityczną. Współkoordynowaną przez osoby, których ujawnienie nadałoby wypowiedziom posłanki poważniejszy wymiar. Tomasza Lisa trudno posądzać o snucie teorii spiskowych oraz o sympatię do PiS-u. Żadna partia nie może tolerować operacji politycznych, które będą ją osłabiać.
- To słowa Tomasza Lisa promującego swój tygodnik...
- Hiperaktywność medialna obu posłanek podczas kampanii wyborczej i badań opinii to działanie na szkodę partii. 2 listopada mieliśmy wywiad we "Wprost" i tekst w "Wyborczej". Następnie serię występów w stacjach telewizyjnych i radiowych. I nazajutrz wywiad w "Wyborczej". To wygląda na zaplanowaną akcję medialną. Szczególnie szkodliwą dla działaczy walczących w kampanii. Kluzik-Rostkowska obniżała w ten sposób przyszły wynik wyborczy partii.
- Mówi pan o zaplanowanej akcji. Czy do władz PiS dotarły informacje o planowanym rozłamie, wyjściu z PiS grupy posłów już po wyborach?
- Akcja propagandowa dla osłabienia wyniku wyborów, tak jak stawianie poprzeczki w postaci 40 proc. poparcia w wyborach, a także próba kierowania z zewnątrz układami sił wewnątrz PiS - to wszystko utwierdza mnie w przekonaniu, że to zaplanowane działanie polityczne.
- Krążą plotki, że mieliście się też zastanawiać nad dalszą obecnością w PiS Adama Bielana i Michała Kamińskiego?
- Nie, o niczym takim nie było mowy.
- Zmierzacie ku konsolidacji PiS przed następnymi wyborami. Czy nie pozbawiacie się jednak w ten sposób szansy na "grę skrzydłami?
- Bardzo mała grupa polityków zbliżała się do poglądów Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Są u nas też inne osoby o centrowym spojrzeniu na politykę. Dziś Joanna mówi, że będzie się zajmowała ustawą o przedszkolach, rodzinach zastępczych... W wywiadach zajmowała się niestety innymi sprawami. Szkoda, bo PiS ma program, jest o czym mówić.
- Platforma Obywatelska po wypchnięciu części liderów przystopowała. W partii pozostali tacy politycy jak Jarosław Gowin. I kiedy doszło do afery hazardowej, okazali się bardzo przydatni. Może warto było pozostawić obie panie?
- To jest dobry przykład, ale na uzasadnienie decyzji władz PiS. Kiedy w atmosferze skandalu premier Tusk dymisjonował swoich najbliższych współpracowników, to twarzą PO był Jarosław Gowin. Dziwiłem się nawet, że człowiek bez wątpienia przyzwoity angażuje swój autorytet w tak bulwersującą sprawę. Nawet w beznadziejnej kwestii Gowin stanął jednak po stronie Platformy. Tymczasem w trakcie kampanii samorządowej i walki o jak najlepszy wynik Joanna Kluzik-Rostkowska wymyśla nieistniejącą sprawę i rozpętuje burzę medialną. To zasadnicza różnica.
- Tą decyzją wystawiacie się jednak na festiwal zarzutów o mordowaniu różnicy zdań w partii.
- To nieprawda. Na przykład poglądy Joanny Kluzik-Rostkowskiej dotyczące in vitro były wszystkim doskonale znane. I choć większość posłów PiS miała inne, nikt nie robił z tego problemu. Gdyby zachowywała się jak poseł Gowin wobec Platformy, nie byłoby sprawy.
Patrz też: Błaszczak kontra Kluzik-Rostkowska: Była szefowa sztabu Kaczyńskiego szkodzi PiS!
- Spodziewa się pan, że za paniami podążą inni? Mówi się o pośle Ołdakowskim.
- List posła Ołdakowskiego to typowe tworzenie historii medialnej. Nie wiemy, co nim jest, a już żyje własną legendą. Gdyby pan poseł chciał, to mógł skontaktować się ze mną szybko i skutecznie na wiele sposobów, a nie poprzez Pocztę Polską... Zaś co do jego rezygnacji - mam nadzieję, że zwycięży rozsądek. Osobiste frustracje i ambicje nie mogą być ważniejsze niż program PiS i wsparcie dla naszych kandydatów w wyborach.
O tym powinni pamiętać wszyscy posłowie PiS.
Mariusz Błaszczak
Przewodniczący klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości