Mariusz Błaszczak o rocznicy katastrofy: Agresja PO trwa. Platforma walczy z pamięcią o Lechu Kaczyńskim

2011-04-08 14:48

O kontrowersjach wokół obchodów 1. rocznicy katastrofy smoleńskiej mówi Mariusz Błaszczak.

"Super Express": - Dlaczego PiS nie odpowiadają oficjalne uroczystości związane z rocznicą tragedii w Smoleńsku?

Mariusz Błaszczak: - Przede wszystkim uroczystości powinny odbywać się w porozumieniu z rodzinami ofiar. Wszystkimi rodzinami. Rządzący podzielili je na rodziny "nasze" i "nienasze". Te pierwsze uczestniczą w oficjalnych uroczystościach i są słuchane. Te drugie - nie. Ich opinie są lekceważone. Tak jak w sprawie śledztwa czy pomnika. Obchody powinny też być zwieńczeniem procesu dochodzenia do prawdy. A z tym jest źle. Premier Tusk oddał postępowanie Rosjanom, opierając się na załączniku do konwencji chicagowskiej, która dotyczy samolotów cywilnych. Premier Putin uznał raport MAK za własny, a sensowne, merytoryczne uwagi rządu i ekspertów polskich nie zostały uznane. Z punktu widzenia prawa międzynarodowego sprawa jest zakończona. W związku z tym wiarygodność rządu jest żadna. Pamiętamy też ataki polityków PO na prezydenta Kaczyńskiego, cały przemysł pogardy i brak refleksji po tragedii.

Patrz też: Marta Kaczyńska: Rząd nie chce godnie uczcić ofiar - LIST DO USA

- Pojawił się postulat, żeby wyłączyć Krakowskie Przedmieście w Warszawie jako "strefę wolną od manifestacji".

- Politycy PO walczą z pamięcią o prezydencie Kaczyńskim, jak i z ludźmi, dla których ta pamięć jest ważna. Na szczęście żyjemy w wolnym kraju i obywatele muszą mieć prawo do przedstawiania swoich uczuć i poglądów. Pałac Prezydencki jako miejsce składania kwiatów został naturalnie wskazany przez setki tysięcy ludzi już 10 kwietnia. Podczas naszych obchodów rodziny ofiar tragedii przejdą po mszy właśnie pod Pałac. To ukształtowało się spontanicznie.

- Brak udziału w oficjalnych uroczystościach będzie odebrany jako podważanie prawa Bronisława Komorowskiego do bycia prezydentem. Jest szansa, że to będzie spokojna rocznica?

- Takie przedstawianie sprawy to już typowe ataki polityków PO na PiS. To próba przykrycia swojej nieudolności i niekompetencji poprzez nakręcanie napięcia społecznego wokół naszych obchodów rocznicy katastrofy. Ta agresja może prowadzić do tragedii. Wszyscy pamiętamy, że w Łodzi osoba uznana za poczytalną zabiła człowieka tylko za to, że należał do PiS. W demokracji mamy prawo postrzegać władzę krytycznie. Rząd Tuska jest fatalny. Niewyobrażalne byłoby przecież oddawanie postępowania wyjaśniającego innemu państwu, gdyby taka tragedia spotkała na przykład Francję.

- Po 10 kwietnia wiele mówiono o tym, że zmieni Polaków. Zmienił?

- Na pewno odkłamał w ich oczach obraz Lecha Kaczyńskiego fałszywie stworzony przez polityków PO i część mediów. Choć już po kilku tygodniach był, niestety, powrót do tych kłamstw. Sztuczne wywoływanie sporów, jak postawienie przez prezydenta Komorowskiego sprawy usunięcia krzyża spod Pałacu.

- Jarosław Kaczyński wyraził nadzieję, że Polacy pokażą, że tragedia smoleńska nie była "wydarzeniem rzędu włamania na Pradze". W rok po tragedii jest tak źle?

- Do oddania postępowania Rosji doszło niszczenie dowodów, np. wraku samolotu. Dziennikarzy, którzy je ujawnili, wyrzucono z pracy w TVP. Czarne skrzynki wciąż są w Rosji.

- W rok po katastrofie nie ma jeszcze polskiego raportu na ten temat. Powinien być?

- PiS złożył wniosek o podjęcie przez Sejm uchwały o odrzuceniu kłamstwa smoleńskiego, jakim jest raport MAK, i wezwaniu rządu do działań w sprawie powołania międzynarodowej komisji, która zajęłaby się tą sprawą. Rosjanie pominęli winę pracowników ich wieży, którzy utwierdzali pilotów, że są na kursie i ścieżce. A polski rząd stanowczo nie zareagował! Premier był na nartach. Minister spraw zagranicznych Rosji powiedział, że kwestionowanie raportu MAK byłoby bluźnierstwem. I premier Tusk raportu nie odrzucił!

- Dlaczego PO jest przeciwna powołaniu międzynarodowej komisji w sprawie Smoleńska. Dlatego, że to wasz pomysł?

- Mam wrażenie, że politycy PO traktują instytucje międzynarodowe przedmiotowo, jako narzędzie w polskiej polityce wewnętrznej. Chwalą się wpływami w UE. Komisarz Lewandowski i przewodniczący Europarlamentu Jerzy Buzek mieli być wpływowymi postaciami, a właściwie są bezradni w sprawie zamykania stoczni czy mniejszych dopłat dla polskich rolników. Inną sprawą jest, że mogą mieć coś na sumieniu i stąd te obawy przed komisją.

- PO jednak krytykowała ten pomysł za podważanie wiarygodności instytucji państwa polskiego, prokuratury... Podobnie w przypadku komisji śledczej mającej badać samo śledztwo.

- Poddajemy to pod dyskusję, gdyż prokuratura zdecydowała się wyeliminować jeden z wątków katastrofy bez skrupulatnego zbadania dowodów. Nie mając dostępu do wraku. To nie jest normalne. Oczywiście jestem realistą i w tym Sejmie taka komisja nie powstanie.

Mariusz Błaszczak

Przewodniczący Klubu Parlamentarnego PiS