"Super Express": - Najpierw przekornie zapytam, kto panu pozwolił przyjść do naszej redakcji. Ostatnio pozwalał Adam Hofman, ale nie ma go w PiS. Więc kto?
Mariusz Błaszczak: - To duże uproszczenie. Została przyjęta uchwała Komitetu Politycznego PiS, tworząca pewien mechanizm.
- Na którego czele stał Adam Hofman...
- No tak, bo jemu podlegało Biuro Prasowe, ale to zespół ludzi...
- Z kim pan musiał konsultować spotkanie ze mną?
- Do Biura Prasowego przyszło zaproszenie i zapytało...
- Biuro jako instytucja czy jeden człowiek?
- Instytucja.
- Rozumiem. Widział się pan z Adamem Hofmanem po tym, jak media ujawniły, że ma nierozliczone pieniądze u siebie na koncie?
- Widzieliśmy się w piątek zaraz po głosowaniach, kiedy media ujawniły tę informację. Adam Hofman zachował się wzorowo.
- Co mówił? Pytał go pan, skąd ma te pieniądze?
- Wyjaśnił, że sprawa dotyczy prawdopodobnie niezapłaconego podatku od pożyczki, co niestety ma miejsce wśród 98 proc. obywateli naszego kraju. Powiedział, że oddaje się do dyspozycji instytucji, które sprawę wyjaśniają i wnioskuje o zawieszenie swojej działalności w partii. Taki wniosek został przyjęty.
- Z ustaleń "Super Expressu" wynika, że pożyczał pieniądze od Roberta Pietryszyna. Pan go zna?
- Nie znam.
- Pan kiedykolwiek od kogoś pożyczał pieniądze? Oprócz drobnych od jakiegoś kolegi.
- Nie pożyczałem.
- A gdyby pan pożyczał, to znalazłoby się to w pańskim oświadczeniu majątkowym?
- Oświadczenie majątkowe jest osobną sprawą. Z tego, co można usłyszeć, taka informacja powinna się w nim znaleźć, jeżeli pożyczka była zaciągnięta w jednym roku kalendarzowym, a spłacona w drugim. Jeżeli wszystko odbyło się w jednym roku kalendarzowym, to takiej informacji nie trzeba zawrzeć w oświadczeniu majątkowym. Zupełnie inną sprawą jest podatek od czynności cywilnych, który trzeba płacić.
- Nie uważa pan, że Adam Hofman - człowiek, który mógł się spodziewać, że jego finanse będą prześwietlane - popełnił poważny błąd?
- Adam Hofman zachował się bardzo transparentnie. Przecież wszystkie te transakcje były przeprowadzane przelewami z konta na konto. To nie jest tak jak w przypadku polityków rządzącej partii, że w jakichś reklamówkach przynoszą pieniądze, żeby zapłacić za hotel w czasie zjazdu dolnośląskiej PO.
- Ma pan absolutne przeświadczenie o uczciwości Adama Hofmana? Że te pieniądze nie miały nic wspólnego z korupcją albo nielegalnymi transakcjami?
- Uważam, że nie miało to nic wspólnego z jakimikolwiek nadużyciami. Fakt, że są one wykazane w przelewach bankowych, tego dowodzi. Przecież to nic trudnego dla służb, żeby sprawdzić, do kogo należy dane konto.
- Jest pan zwolennikiem teorii, że sprawa Adama Hofmana miała przykryć wielką aferę z informatyzacją urzędów państwowych?
- Nie wierzę w przypadki. W moim przekonaniu sprawa Adama Hofmana służy przykryciu gigantycznej afery. Chodzi tam o miliardy złotych i fundusz łapówkowy, który został utworzony w firmach informatycznych, które łapówki miały przekazywać, aby otrzymywać kontrakty. To rzeczywiście ogromna korupcja.
- Jest pan w polityce od wielu lat. Zna pan związki między politykami a biznesmenami. Słyszał pan o tym, że w Polsce trzeba tradycyjnie przekazać 10 proc. zysku za wygranie przetargu?
- Było tak do pewnego czasu. Można się było o tym przekonać, czytając odważne media.
- Na przykład "Super Express"...
- Oczywiście. Są jednak media, które nie dostrzegają tego typu problemów. Zmieniło się to niewątpliwie w roku 2005, kiedy do władzy doszło PiS i powołaliśmy CBA, które z Mariuszem Kamińskim na czele z patologiami walczyło. Zaszła potem kolejna zmiana, kiedy Donald Tusk Mariusza Kamińskiego usunął z funkcji szefa CBA po tym, jak odkrył aferę hazardową i aferę stoczniową, o której mało kto dziś pamięta. W mojej ocenie złodzieje odebrali to jako przyzwolenie na korupcję.
- Chce pan powiedzieć, że jako przyzwolenie odebrali też to politycy PO, że teraz można dokonać skoku na kasę?
- Skoro ukarany został ten, który stwierdził nadużycia, a ci, którzy tych nadużyć dokonali, zostali uniewinnieni, to jak to można inaczej odczytywać?
- Ale jednocześnie CBA, którym teraz rządzi Paweł Wojtunik, dokopało się do afery, w której udział brali politycy PO. Nie jest więc do końca tak, że mogą oni liczyć na przyzwolenie czy bezkarność.
- Co było jednak pomiędzy? Afera hazardowa, afera stoczniowa, afera Amber Gold. Afer było więc bardzo wiele. Kiedy PiS dojdzie do władzy, rozliczy je wszystkie.
- Mariusz Kamiński wróci na fotel szefa CBA?
- Jest twórcą CBA i człowiekiem, który gwarantuje, że rozliczy wszystkich, którzy połasili się na publiczne pieniądze.
- Co pan sądzi o rekonstrukcji rządu? Zachodnia prasa twierdzi, że to błąd i ma ona jedynie wymiar wizerunkowy.
- Może prasa zachodnia myśli tak, bo za słabo obserwuje Donalda Tuska.
- Duża część prasy krajowej myśli tak samo.
- Nie po raz pierwszy widać, że Donald Tusk zamiast rozwiązywać problemy, przed którymi stoimy, zajmuje się reklamą.
- Znał pan kiedyś takiego człowieka jak Mateusz Szczurek?
- Nie. Mogę za to powiedzieć, że nie ma żadnego doświadczenie administracyjnego.
- Słyszał pan okropny dowcip, który opowiadają sobie ekonomiści w USA - dlaczego Szczurek został ministrem finansów?
- Nie słyszałem.
- Bo stare szczury pouciekały.
- Szczególnie jeden - jego poprzednik, który pewnie uciekł teraz do Londynu.
- Myśli pan, że Szczurek został wybrany po to, żeby można nim było manipulować?
- Nie ma żadnego doświadczenia i będzie rozgrywany przez Donalda Tuska, który potraktuje go jako zderzak i po zużyciu go wyrzuci. Jest jeszcze jedna sprawa - pan Szczurek był związany z obcym bankiem. Nie wyobrażam sobie, żeby w Niemczech na ministra powołano analityka francuskiego banku.
- Uważa pan, że obcy kapitał będzie jeszcze głębiej penetrował polski rynek finansowy?
- Tu jest szerszy problem, którego dotykamy - pozycji Polski na arenie międzynarodowej. Tego, że Polska została zamieniona w dostarczycieli taniej siły roboczej i rynek zbytu dla towarów z zagranicy. Nie obwiniam Niemców, Holendrów czy Francuzów. Oskarżam rząd Donalda Tuska, że traktują Polskę jak trampolinę dla ich karier w Brukseli.
- Najnowsze sondaże mówią, że PiS wyprzedza PO kilkunastoma punktami procentowymi. Sama Platforma po raz pierwszy od wielu lat spadła poniżej 20 proc...
- I pewnie dalej tak będzie. 2 mln bezrobotnych, tyle samo na emigracji, ogromna bieda. Taki jest efekt rządów koalicji PO-PSL.
- Sondaże mówią jednak, że samodzielnie nie będziecie rządzić. Wygląda, że będzie rządzić koalicja PO-SLD.
- Ważna jest tendencja w sondażach - ona jest spadkowa dla partii rządzącej, a rosnąca dla PiS. Faktycznie PO ma ukrytą koalicję z SLD. Chociażby wiceprezes NIK - to "Super Express" jako jedyny napisał - był wcześniej wiceministrem finansów w rządzie Leszka Millera. Nowe stanowisko dostał dzięki głosom PO, SLD i PSL. Uważam jednak, że nawet razem PO i SLD nie będą miały tyle głosów, żeby rządzić.
Rozmawiał Sławomir Jastrzębowski