"Super Express": - Gratuluję nominacji na szefa Polskiego Holdingu Obronnego.
Mariusz Antoni Kamiński: - Dziękuję bardzo.
- Ale, żeby nie było za miło - jak pan, jeden z bohaterów afery madryckiej, odzyskał zaufanie Jarosława Kaczyńskiego? W końcu swego czasu prezes PiS mówił w "Super Expressie", że nie widzi dalszej współpracy z panem i pańskimi kolegami.
- Po pierwsze, prokuratura zupełnie umorzyła postępowanie w tej sprawie. Uznała, że wszystko, co mówiliśmy, było prawdą.
- Tyle że gdybyście tak szybko nie oddali pieniędzy na wycieczkę do Madrytu, pewnie nie byłaby tak łaskawa.
- Nie. Proszę przeczytać uzasadnienie.
- Ale czy nie jest też tak, że nie każde łamanie standardów w polityce jest ujęte w paragrafach?
- Tu mówimy o kwestiach stricte prawnych. Prokuratura absolutnie potwierdziła to, o czym mówiliśmy od początku do końca. Że działaliśmy zgodnie z prawem.
- Standardy jednak złamaliście. Bardzo źle to zostało odebrane przez opinię publiczną.
- Nie zgadzam się z tym, a prokuratura potwierdziła moje zdanie.
- To czemu prezes Kaczyński tak szybko pozbył się was z partii? Za niewinność?
- Rozumiem tę decyzję. To było przed wyborami samorządowymi. Była na nas duża nagonka medialna. Dziś sprawa wygląda tak, że prokuratura umorzyła śledztwo, a ja wygrałem konkurs organizowany przez radę nadzorczą. Do konkursu stanęło kilku kandydatów. Z racji mojego doświadczenia w sejmowej Komisji Obrony Narodowej, a także z racji tego, że od 8 lat zajmuję się bezpieczeństwem, uzyskałem najlepszą rekomendację.
Zobacz: Duda chce ODEBRAĆ order Grossowi!
- Doświadczenie niestety uczy, że konkursy wygrywają ci, którzy mieli wygrać.
- To był bardzo rzetelnie przeprowadzony konkurs. Byli bardzo poważni kontrkandydaci. Ja uzyskałem rekomendację rady nadzorczej i to jej decyzja, a nie decyzja polityczna. Zdecydowało moje doświadczenie. Przypomnę też, że bezpieczeństwem zajmuję się naukowo - jestem adiunktem na Akademii Obrony Narodowej.
- O żadnym kolesiostwie nie ma mowy?
- To był rzetelnie przeprowadzony konkurs, a decyzję podjęła rada nadzorcza.
- Jarosław Kaczyński po aferze madryckiej mówił w jednym z wywiadów, że nadużyto jego zaufania. Pański przypadek pokazuje, że opłaca się oszukiwać prezesa?
- Nie będę się do tego odnosił. Powtórzę - działaliśmy zgodnie z prawem i praktyką sejmową, a o mojej nominacji zdecydowały kompetencje i doświadczenie.