Marian Banaś

i

Autor: Paweł Dąbrowski Marian Banaś

Marian Banaś znów zabiera głos! (SPRAWDŹ SZCZEGÓŁY)

2019-12-16 16:04

Szef Najwyższej Izby Kontroli od dłuższego czasu nie potrafi przekonująco wyjaśnić jak udało mu się zgromadzić majątek, a jego oświadczenia majątkowe są pełne luk. Kontrolerzy Centralnego Biura Antykorupcyjnego, biorący pod lupę majątek prezesa NIK mieli zastrzeżenia m. in. do posiadanej przez niego w domu gotówki w wysokości przeszło 200 tys. zł. To jednak nie wszystko! Jak napisał „Dziennik Gazeta Prawna” pojawiają się kolejne zastrzeżenia do Mariana Banasia. Mają one dotyczyć tego, że nie wpisał do swojego oświadczenia darowizny dla syna w wysokości niemal 2 milionów złotych. Darowizny, której dokonał po sprzedaży kamienicy w Krakowie… Co na to sam Banaś?

W obliczu tak wielu pytań bez odpowiedzi reakcja prezesa NIK może naprawdę zaskakiwać! - Powaga Najwyższej Izby Kontroli i jej prezesa nie pozwala mi na polemikę w mediach – poinformował w oświadczeniu przesłanym Polskiej Agencji Prasowej Marian Banaś… i to wszystko co prezes jednej z najważniejszych polskich instytucji ma w tej sprawie do powiedzenia. Dodał jedynie, że sprawą zajmują się śledczy. - Prokuratura prowadzi postępowanie w tej sprawie, a ja swoimi wypowiedziami nie powinienem utrudniać jej pracy – oświadczył Banaś i przypomniał, że jest gotowy do pełnej współpracy, aby wyjaśnić wszystkie wątpliwości.

Marian Banaś nadal więc pełni swoją funkcję, a tłumaczenia zakończył na opublikowanym niemal dwa tygodnie temu oświadczeniu, w którym podkreślał, że padł ofiarą „brutalnej gry politycznej” i że nadal będzie pełnił swoją funkcję, a jego najważniejszym zadaniem jako prezesa NIK jest „zapewnienie dalszego stabilnego działania Izby, wolnego od wszelkich politycznych nacisków i gier”.

Według dziennika wątpliwości CBA budzi też inwestycja szefa NIK w rzeźbę. Miał on zainwestować w nią ponad 60 tys. zł i zarobić na tym ok. 10 tys. zł. Dziennikarze zauważają, że z reguły odbywa się to przez zakup certyfikatów, a nie fizyczne nabycie dzieła sztuki. "DGP" podał, że chodzi o piramidę finansową opartą na rynku dzieł sztuki i rozkręconą przez Polkę ze szwedzkim paszportem. Sprawą od ponad dwóch lat zajmuje się prokuratura, a ludzie mieli łącznie stracić ok. 300 mln zł.

Express Biedrzyckiej Marcin Horala