"Super Express": - Jak skomentuje pan wczorajsze doniesienia medialne o znalezieniu śladów trotylu na wraku tupolewa?
Prof. Marek Żylicz: - Takich rewelacji było już więcej. Zespół Macierewicza przedstawiał opinie różnych ekspertów polonijnych, niekoniecznie związanych z lotnictwem. Te wczorajsze odbieram w tej samej kategorii. Niemniej uważam, że należy wznowić prace komisji i zbadać wszystkie nowe okoliczności. Nie powinniśmy czekać na zwrot wraku.
- Co jeśli obecność trotylu na wraku zostanie potwierdzona?
- Trzeba byłoby to wyjaśnić. Niezależnie od innych przyczyn katastrofy, które już zostały stwierdzone.
- Prezes PiS powiedział, że komisja Millera się skompromitowała i nie ma sensu wznawiać jej prac.
- Jemu nie zależy na ustaleniu prawdziwych przyczyn, tylko żeby cały naród uwierzył w spisek. Żaden Sejm, politycy, uczeni ani nawet prokuratura nie są od tego, żeby wyjaśniać przyczyny katastrofy. Jest od tego jedna, uznana międzynarodowo, komisja. Najpierw musimy jednak mieć ustalenia polskiej komisji. Te prokuratury nie wystarczą.
- Kompetencje obu instytucji się w tym przypadku pokrywają.
- Niemniej powinny działać niezależnie. To wymóg prawa międzynarodowego. Mogą jednak współpracować. Komisja może skorzystać z pomocy prokuratury, np. w celu uzyskania informacji, których nie udało się uzyskać Klichowi od Anodiny.
- Nowa komisja czy reaktywowana komisja Millera?
- Nie ma to znaczenia. Pozostaje to do decyzji rządu.
- Powstanie międzynarodowa komisja?
- Nie ma podstaw prawnych do powołania takiej komisji. Polska może się co najwyżej zwrócić o pomoc ekspertów Europejskiej Sieci Organów Badających Wypadki Lotnicze.
- Do tej pory o to nie zabiegaliśmy?
- Nie było takiej potrzeby. Jeśli prace komisji zostaną wznowione, dobrze byłoby zwrócić się z prośbą o ich udział.
- Wielu uważa, że nie do końca wyjaśniono przyczyny tragedii smoleńskiej. To pozwala snuć najgorsze przypuszczenia?
- Być może. Zapewne Rosjanie tylko się cieszą, że Polacy żrą się między sobą. Jestem głęboko przekonany, że faktyczne przyczyny leżą głównie po polskiej stronie i zostały przez komisję Millera ustalone. Inaczej nie podpisywałbym się pod jej raportem.
prof. Marek Żylicz
Prawnik, członek komisji Jerzego Millera