Marek Zuber

i

Autor: Tomasz Radzik

Marek Zuber o sytuacji budżetu i na co jeszcze możemy liczyć: Realne to jest 500 plus

2018-08-08 11:19

Marek Zuber o tym, dlaczego z budżetem państwa jest tak dobrze i o tym, dlaczego nie będzie 1000 plus, chyba, że pojawią się nowe podatki na lepiej zarabiających i bogatszych

„Super Express”: - Widział pan dane dotyczące gospodarki? Jest rewelacyjnie?

Marek Zuber: - A widział pan wypowiedzi minister finansów Czerwińskiej?

Widziałem. Studzi optymizm, choć przyznaje, że może się mylić. Wielu ludzi zamarzyło sobie jednak, że skoro jest tak dobrze, to może zamiast 500 plus będzie 1000 plus?

I słusznie studzi optymizm. Cieszę się, że jest uczciwa. 1000 plus jest nierealne. Z trudem realne stało się 500 plus. Sytuacja budżetu jest rzeczywiście dobra, ale to się wiąże przede wszystkim z koniunkturą na świecie. To być może najlepszy okres koniunktury na świecie po II wojnie światowej!

Aż tak? Nawet w czasach galopującego rozwoju EWG?

Aż tak. Wtedy owszem, zsumowany wzrost PKB bywał wyższy, ale za to był dramat w Afryce. W sensie rozłożenia się wzrostu teraz jest wyjątkowo. Niemal wszyscy się rozwijają! I to odbija się na koniunkturze w Polsce. Do dobrej sytuacji budżetu przyczyniła się też ściągalność podatków. I to jest ewidentnie sukces PiS.

Czyli jednak…

Oczywiście jakieś koszty na pewno będą, ale zyski przekraczają te koszty. Zwiększenie ściągalności nie jest jednak na poziomie takim o jakim opowiadał premier. Nie uda się udowodnić, że to aż 25 miliardów zł, co pokrywałoby koszt programu 500 plus.

To ile ta zwiększona ściągalność podatków dała?

15-17 miliardów zł. Karuzele VAT, akcyza przy pakiecie paliwowym i transportowym.

Też nie pogardzę.

Tak, to pokrywa sporą część kosztów programu 500 plus. Tyle, że budżet i gospodarka ma różne problemy. Struktura wzrostu PKB jest jednak zdecydowanie konsumpcyjna, a nie inwestycyjna. To powoduje większe wpływy z VAT, ale z inwestycjami mamy kłopot. Ta koniunktura światowa się kiedyś skończy…

Kiedy?

Obstawiałbym rok 2019. I wtedy spięcie obciążeń budżetu będzie kluczowe. Zwiększenie ich byłoby błędem. Wygenerowanie 20-25 mld zł dodatkowo jest możliwe tylko przez zwiększenie obciążeń podatkowych. Trochę już się to dzieje. Jest 8 groszy w paliwie, jest danina solidarnościowa, podatek od centrów handlowych i biurowców…

Właśnie. Wszyscy mówią, że tych pieniędzy nie będzie bez dodatkowych podatków. Moim zdaniem PiS ma poza swoim elektoratem dość spore pole do opodatkowania ludzi, którzy zazwyczaj na PiS nie głosują.

Uważam, że PiS do tego się przymierza. Być może to co wymieniłem, to próba podejścia do trzeciego progu podatkowego. Być może do tego dojdzie podatek katastralny, na nieruchomości. Może nie od pierwszego, ale od drugiej i kolejnego mieszkania. Może od pierwszego, ale powyżej wartości 500 tys zł? Nie wiem jednak, czy na ten trzeci próg i dodatkowe podatki nie jest za wcześnie.

W jakim sensie?

Grupa ludzi, których można u nas nazwać zamożnymi jest wciąż mała i dość słaba. Wiem, że przez lata królował wśród wielu polityków i ekonomistów w Polsce pogląd, że jak są bogaci to nie będą się dzielić, niech ci biedni radzą sobie sami. I to było złe i nieuczciwe. Wydaje mi się jednak, że PiS za wcześnie chce się dzielić z uboższymi efektami wzrostu na taką skalę. Polska jest wciąż piątym, najuboższym krajem UE. Ponadto obciążenie klasy średniej i przedsiębiorców może skutkować problemami z inwestycjami. Upieram się też, że to 500 plus nie ma aż takiego wpływu na koniunkturę.

Dlaczego?

To za mała kwota. Daje może 0.2 proc. wzrostu PKB, a i to jest naciągane. Najważniejsza dla konsumpcji była jednak dobra koniunktura, niskie bezrobocie, wzrost ilości miejsc pracy. Efekt 500 plus jest socjalny, nie gospodarczy. Tak samo byłoby z 1000 plus. To akurat by gospodarce zaszkodziło.

Rozmawiał Mirosław Skowron