Marek Migalski: - Mówiąc Marquezem, wygląda to na kronikę zapowiedzianej śmierci - Ryszard Petru przegapił moment, w którym mógł stać się największą alternatywą dla PiS, czyli liderem opozycji.
- Kiedy to było?
- Mniej więcej pół roku po wyborach parlamentarnych, kiedy notowania Nowoczesnej poszybowały z 7,6 proc. w wyborach do nawet ok. 20 proc. Wówczas napisałem tekst, w którym stwierdziłem, że Nowoczesna musi zacząć udawać PO - czyli partię osadzoną, posiadającą struktury, zaplecze itd. I z tej rady Nowoczesna nie wyciągnęła wniosków. Ryszard Petru długo mówił o tym, że nie będzie przyjmował "spadów" z PO, że to będzie partia niszowa. Okazało się to klęską, we wszystkich sondażach widać spadek poparcia dla tego ugrupowania. Nie wygląda też na to, żeby Ryszard Petru miał jeszcze jakieś asy w rękawie pozwalające mu odwrócić ten trend.
- Trafił pan w sedno, Ryszard Petru wydaje się zagubiony. I tu głowy podnosi wewnątrzpartyjna opozycja. Spekuluje się, że wicemarszałek Barbara Dolniak chce przejąć przywództwo w partii. Petru może stracić ster czy Nowoczesna bez niego nie istnieje?
- Nowoczesna Ryszarda Petru - bo przypominam, że tak nazywa się ta partia - bez Ryszarda Petru nie istnieje. Gdyby go obalono to nie zostanie nawet to 5 proc. poparcia. Więc w jakimś sensie ta partia jest na niego skazana.
Scenariusz odcięcia Petru jest kosmiczny, choć takie pomysły zawsze się pojawiają - pamiętajmy, że próbowano też obalać Palikota czy Leppera.
- Jakie były błędy Nowoczesnej?
- Brak doświadczenia politycznego lidera i większości jego zaplecza politycznego, utrata finansowania budżetowego, fatalny wizerunkowo wyjazd na Maderę oraz katastrofalne dla elektoratu Nowoczesnej "mizianie się" z Jarosławem Kaczyńskim, gdy np. Petru mówił o światełku w tunelu - badania pokazują, że elektorat tej partii jest jeszcze bardziej antypisowski od wyborców PO. Ryszard Petru wykonywał różne niezrozumiałe dla swoich wyborców ruchy i był to czynnik przesądzający o spadku poparcia.