Walcz w sądzie o swoją pensję

i

Autor: archiwum se.pl

Marek Magierowski: Za błędy nie trafia się do więzienia

2012-04-25 4:00

Czy europejscy politycy powinni stawać przed sądem tak jak premier Islandii?

"Super Express": - Zakończony właśnie proces byłego premiera Islandii, oskarżanego o zaniechania w walce ze światowym kryzysem ekonomicznym, był próbą znalezienia winnego czy skanalizowania gniewu islandzkiego społeczeństwa?

Marek Magierowski: - Świat cały czas szuka winnych tego kryzysu. Wskazuje się oczywiście na bankierów i finansistów, ale i politycy mają tu swoje za uszami. Musimy pamiętać, że Islandia to kraj skandynawski, w którym panują trochę inne obyczaje i politykom znacznie mniej się wybacza niż w reszcie Europy. Niemniej jest to próba pokazania społeczeństwu, że konsekwencje nikogo nie ominą, ale także próba napiętnowania kozła ofiarnego.

- W przypadku premiera Islandii ciekawe jest przede wszystkim to, że nie był sądzony za udział w różnych aferach, ale za styl rządzenia. Politycy w innych krajach powinni sobie ten przykład wziąć do serca?

- Absolutnie nie wyobrażam sobie, żeby w większości krajów Europy próbowano postawić przed sądem byłych premierów. Tu mamy jednak do czynienia z pewnymi elementami procesu pokazowego, na jaki raczej nikt inny się nie zdecyduje.

- Do tej pory polityk to był zawód z dużymi apanażami, ale z niewielką odpowiedzialnością. Może czas to zmienić?

- Pamiętajmy jednak, że polityka jest profesją specyficzną i wiele lat temu przyjęliśmy, że karą za złe rządzenie jest odsunięcie od władzy. Takie narzędzie w ręku mają wyborcy. Politycy bardzo często muszą podejmować bardzo niewygodne, bolesne dla wyborców decyzje. Trudno, żeby za każdym razem, kiedy wezmą się za reformy, ciągano ich po sądach i próbowano skazać za to, że gnębią swój naród.

- Ale jeśli podejmują złe decyzje w czasach kryzysu?

- W wypadku kryzysu tak wiele czynników nakłada się na siebie, że żaden sędzia nie podejmie się oceny tego, gdzie i w jakim stopniu zawinił dany polityk. Możemy sięgnąć po przykład Jose Luisa Zapatero, który swoimi nieodpowiedzialnymi działaniami doprowadził Hiszpanię na skraj przepaści. Być może powinien otrzymać za to wysoką karę, ale raczej tego uniknie, bo nie złamał prawa. Co najwyżej łamał podstawowe prawa ekonomii. Ale za to nie wysyła się jeszcze ludzi do więzień.

- Mówimy tu o całości polityki, a byłemu premierowi Islandii wskazano konkretny zarzut - miał odpowiednią wiedzę, żeby uchronić swój kraj przed katastrofą. Tu łatwiej wskazać winę?

- To też jest bardzo niejasne i płynne kryterium oceny. Próba skazania polityka za zaniechania zawsze będzie miała posmak populizmu. Każ-dy polityk ma prawo do błędów. Gdyby premierzy mieli być karani za takie czy inne decyzje gospodarcze, nikt nigdy nie podejmie żadnych reform.

Marek Magierowski

Publicysta "Rzeczpospolitej" i "Uważam Rze"