Marek Król: Wołki zbożowe atakują

2016-07-18 5:00

Brak czujności politycznej obnażał w PRL przewrotny dowcip straszący agresją Chin na Polskę. Chińczycy po zajęciu naszego kraju mieli wymordować wszystkich fryzjerów i komunistów. Większość, nawet ideowi towarzysze z partii, zdziwieni pytali, dlaczego fryzjerów. A losem mordowanych komunistów nikt się jakoś nie martwił, co w Polsce Ludowej nikogo nie dziwiło.

Reakcja na ten dowcip pokazywała genetyczną nienawiść Polaków do komunizmu i komunistów. Ten sam dowcip przetłumaczony dziś na francuski i opowiadany nad Sekwaną wywołałby zgoła inną reakcję. Zapowiedź, że po zajęciu Francji Chińczycy wymordują wszystkich fryzjerów i komunistów, wywołałaby raczej zaniepokojenie losem tych drugich. I nie wynika to z tradycyjnej sympatii Francuzów do komunizmu. Fryzjerzy, a zwłaszcza jeden z nich, niejaki Oliver B., który ma wyłączność na układanie włosów prezydenta Francji, wywołują rozdrażnienie Francuzów. Ów fryzjer zatrudniony w 2012 r. w Pałacu Elizejskim zarabia prawie 10 tys. euro plus zwrot kosztów mieszkaniowych i dodatki rodzinne. Jego uposażenie to niemal połowa pensji kanclerz Angeli Merkel. A nasz prezydent Andrzej Duda musi harować dwa miesiące, by zarobić tyle, co nadworny fryzjer Hollanda osiąga w miesiąc. Wiemy zatem, ile kosztuje francuskich podatników nienaganna fryzura prezydenta. Najzabawniejsze jest jednak oświadczenie rzecznika Pałacu Elizejskiego, który uzasadniał konieczność tak wysokiego wynagradzania fryzjera prezydenta. Otóż musi być on do dyspozycji Hollanda przez całą dobę. I to jest okropna harówka, zwłaszcza kiedy w środku nocy Holland wraca ze spotkania z kochanką. Pewien fotoreporter zrobił mu zdjęcie, jak na motorynce w kasku na głowie sunie po nocy ulicami Paryża do przyjaciółki. Każda kobieta wie, jak wygląda fryzura po zdjęciu kasku. A prezydent Holland nie może sobie pozwolić, by przyklepane włosy głowy państwa zniechęcały kochankę. A więc fryzjer przez całą dobę jest niezbędny. Gdyby tyle uwagi, co swojej fryzurze, Holland poświęcał sprawom państwa, Francja miałaby mniej problemów z bezpieczeństwem obywateli. Niestety, ryba psuje się od głowy, także od głowy państwa, mimo doskonałej fryzury. Potwierdziło to zachowanie policjanta, który przepuścił ogromną ciężarówkę na bulwarze w Nicei. Kierowca zapewniał, że wiezie lody do celebrujących święto narodowe Francji. I choć to nie była chłodnia, to policjant uwierzył w jego deklaracje. Kilka minut później ów kierowca rozjeżdżał uczestników narodowej fety w Nicei. Użyteczny mądrala prof. Dominique Moisi w sobotnim "SE" zapewnia, że terroryści są coraz słabsi i że wkrótce przegrają. Proponuję, by Moisi powiedział to rodzinom ofiar masakry w Nicei i wcześniejszych zamachów w Paryżu. Wygląda na to, że Europę, a szczególnie Francję, dotknął syndrom wołków zbożowych. Te zaś wydzielają zabójcze toksyny, kiedy w worku z mąką jest ich zbyt wiele. W przypadku Francji, jak widać, są to toksyny głupoty, które zapewniają przeżycie wołkom zbożowym polityki. A one ciągle nas atakują toksyczną głupotą.

ZOBACZ: SZOK! Bartłomiej Sienkiewicz przewidział pucz w Turcji?!