Są nimi elementy antysystemowe, dawniej antysocjalistyczne. Dla nich wzorcem może być tylko "człowiek o moralności alfonsa". Tak Gomułka w 1968 roku nazwał Janusza Szpotańskiego, autora "Cichych i gęgaczy". Wtedy, tak jak i dzisiaj, sutenerstwo było karalne, a prostytucja nie. Gomułka publicznie nazwał ten utwór "reakcyjnym paszkwilem ziejącym sadystycznym jadem nienawiści do naszej partii".
Minęło ponad 40 lat od czasów gnoma (tak nazywał Gomułkę Szpotański) i znowu opozycja zieje nienawiścią do partii. Gnom potrafił rozprawić się z nienawiścią przeciwników. Dzisiejszy gnom biega po kraju i z partyjnym aktywem przykrywa konwencje nienawistników. Teraz wybrał się do Wrocławia, gdzie przez godzinę stepował na tle mostu wrocławskiej obwodnicy. Chciał przykryć wrocławską konwencję PiS-u.
Przywódca partii i państwa niczego nie otworzył, lecz tylko zapowiedział otwarcie ringu Wrocławia. Można się dziwić, że coraz więcej Polaków przyłącza się do partii walczącej z nienawiścią i wykluczeniem się opozycji? Tylko partia, która stworzyła ponad 10 tys. nowych miejsc pracy w administracji, może być nadzieją dla młodych wykształconych.
"Jeżeli chcesz mieć różowy balet, wygodną chatę, wózek, szkło, nie licz na żadną z twoich zalet, lecz wstąp czym prędzej do PO". To już mój plagiat z uwertury do "Cichych i gęgaczy". On zalecał wstępowanie do MO, ale sens jest taki sam. I dzisiaj, jak w czasach gnoma, aktualne jest zalecenie tego autora: "Gdy kurczy się ogólna pula i POmunizmu gaśnie blask, wtedy na cichych się wybula, aby ściszali ludu wrzask".
I cisi z ABW robią swoje w mieszkaniu internauty, twórcy portalu Antykomora. Cisi z policji zaaresztują szefa kibiców Legii "Starucha"i tak na wszelki wypadek on sam pobije się w radiowozie. Represje, które spotykają przeciwników plagiatu w budowie, mają ogromną wartość wychowawczą.
Większość ludzi już zrozumiała, że władza nie lubi przeciwników. Jeżeli ktoś z rodziny pracuje na państwowym etacie, to wie, że władza wybaczy wszystko - niekompetencje, lenistwo, ale nie nonkonfor- mizm. Kandydaci do parlamentu zbierają podpisy. Większość Polaków o tym nie wie, bo władza i media nie chcą alternatywy dla kierowniczej roli partii.
Coraz więcej Polaków odmawia podpisywania się na listach opozycyjnych kandydatów, bo w partyjnym państwie mogą spotkać ich przykrości za popieranie wrogów partii. I tak plagiat w budowie rozwija się nam jak papier toaletowy i dług publiczny.