Marek Król

i

Autor: "Super Express" Marek Król

Marek Król: Obrona demonkracji

2017-04-24 4:00

Jeżeli nie możesz ludzi zachęcić do myślenia - nie poddawaj się. Sięgnij po emocje, które skutecznie sparaliżują myślenie, i wtedy z ludźmi można zrobić wszystko. Wystarczy seria z kałasznikowa na Polach Elizejskich w Paryżu, by wszyscy kandydaci na prezydenta Francji grzali emocje elektoratu.

Antyemigranckie hasła wygłaszane przez większość pretendentów do prezydentury są tak głupie i ksenofobiczne, że domagam się powołania francuskiego komitetu obrony demonkracji. Trudno jednak nad Sekwaną o odpowiednik KOD, skoro obroną demonkracji francuskiej zajmują się wszyscy kandydaci. W tych wyborach kandydaci stawiają znak równości między emigrantami wyznającymi islam a przyjezdnymi z Europy Środkowo-Wschodniej. Szczególnie dotyczy to Polaków, którzy, jak pamiętam, żadnego zamachu terrorystycznego nie dokonali. Francuska demonkracja trzyma się mocno, więc nie warto emocjonować się wyborami nad Sekwaną. W Polsce tymczasem demonkracja nieco opadła z sił, więc alimenciarz z handlarzem kobietami zaangażowali się w warszawski marsz Donalda Tuska. Celem tego happeningu politycznego było pokazanie prześladowanego przez reżim PiS byłego premiera, a obecnie przewodniczącego Rady Europejskiej. Komitet Obrony Demonkracji w sojuszu z demonkratami z PO jest niezastąpiony w walce z wymyślonymi zagrożeniami. Tymczasem obywatel Tusk wezwany został do prokuratury jako świadek, a nie oskarżony. Miał wyjaśnić, co mu jest wiadomo o podpisanym w 2010 r. porozumieniu o współpracy między Służbą Kontrwywiadu Wojskowego a Federalną Służbą Bezpieczeństwa Rosji. Mógł o tym nie wiedzieć, skoro sam Bogdan Klich, ówczesny szef MON, dowiedział się z prasy o tym porozumieniu. Niewiedza i zanik pamięci były doktryną obowiązującą w czasie rządów koalicji PO i PSL. Potwierdzają to przesłuchania przed sejmową komisją w sprawie Amber Gold. Wysocy urzędnicy wykazują się takim brakiem pamięci, że znajomość własnego imienia i nazwiska jawi się jako cudowne olśnienie ich umysłu. Tusk przesłuchiwany w prokuraturze mógł pójść w ślady swoich podwładnych. Dziennikarze od lewa do prawa uznali przemarsz Tuska za wielki sukces piarowski, co mnie osobiście martwi. Sukces ten może próbować powtórzyć Józef Bąk, primo voto Michał Tusk, maszerując ulicami Warszawy na przesłuchanie przed komisję w sprawie Amber Gold. Syn Tuska przyznał się publicznie, że jest debilem, więc spektakl z jego udziałem może być zabawniejszy niż marsz tatusia. Cóż, obrona demonkracji wymaga, by debilnymi emocjami przykryć degrengoladę państwa PO.

Zobacz: Marek Migalski: Prezydent nie jest świadomy własnej siły