Marek Król: Najdroższy premier

2011-11-21 3:00

Dajcie mi tę robotę na kolejne cztery lata - apelował Donald Tusk w kampanii wyborczej. Robotę dostał i teraz podatnicy będą musieli zapłacić za poprzednie cztery lata kampanii wyborczej. 16 tys. pensji plus premia, ochrona, wikt i opierunek, czyli nieco ponad pół miliona złotych miesięcznie. To wszystko grosze.

Nawet 6 mln złotych, które rocznie wydaje Tusk na doloty do roboty z Sopotu do stolicy rządowym samolotem, to drobne wydatki. Tusk pytany o koszty jego dojazdów do roboty stwierdził, że i tak jest najtańszym premierem. Ja się z nim zgadzam, bo mógłby codziennie dolatywać do żony i to dopiero byłby koszt. A tak premier spędza w rezydencji na Parkowej czterodniowy tydzień pracy i dopiero w piątek na weekend zjawia się w domu. Gdyby Polacy ponosili tylko te koszty to byłaby taniocha. Niestety, żeby premier i rząd mogli tyrać kolejne lata, musieli wydać 800 mld złotych. Tak zadłużył nas rząd w minionej kadencji. Tyle kosztowało poparcie i spokój na zielonej wyspie.

Gdyby rząd zreformował, czyli ograniczył wydatki w poprzedniej kadencji, to straciłby popularność. Mimo poparcia rządowych mediów PO utraciłoby władzę na rzecz antysystemowego PiS. Pożyczki mają same zalety i jedną wadę: wydaje się cudze pieniądze, ale oddać trzeba z własnych. I teraz, co zapowiedział premier, musimy zacząć oddawać te 800 mld złotych. Jeśli świat banksterów straci zaufanie do Polski i oprocentowanie obligacji przekroczy 6%, to wpadniemy w grecki korkociąg.

Oczywiście, żeby być sprawiedliwym, to taki model sprawowania władzy jak w Polsce od dekad obowiązywał w Europie z wyjątkiem Skandynawii. Premierzy, którzy chcieli mieć robotę na kolejne lata, kupowali poparcie emitując obligacje. Zabawa w socjalizm kończy się przykrym przebudzeniem. Najlepiej pokazuje to konieczne, a spóźnione przesunięcie wieku emerytalnego. Kiedy pod koniec XIX w. Bismarck wprowadzał emerytury, to był to niezły interes państwowy. Średnia życia mężczyzny wynosiła 52 lata, a kobiety nieco ponad 60. Większość nie dożywała do emerytury, którą wypłacano tak jak i dzisiaj, po przekroczeniu 65 lat. Przy obecnej średniej życia w Europie emerytura powinna przysługiwać dopiero po "80". Sukces medycyny w przedłużaniu życia musiał doprowadzić do podwyższania wieku emerytalnego lub do upadku ZUS-owskiej piramidy.

Tertium non datur, choć przez dziesiątki lat najdrożsi szefowie europejskich rządów kombinowali, jak zrobić ludziom jajecznicę z mózgu, nie rozbijając jaj wyborczej propagandy. Nie pomogło wysokie opodatkowanie dochodów Europejczyków w porównaniu np. z USA. Amerykanin oddaje 22% dochodów fiskusowi. Europejczyk dwa razy więcej. Z tych lichych amerykańskich podatków utrzymywana jest największa armia świata, która zapewnia bezpieczeństwo Europie. Przed exposé premiera Tuska przeciętny Polak oddawał 52% ze swoich dochodów fiskusowi. Po exposé wskaźnik ten znacząco wzrośnie. Nas, w przeciwieństwie do USA stać na drogiego premiera i jego Platformę.