Wiele lat temu moja rodzina i ja mieliśmy ochronę BOR-u. Spowodował to pewien SLD-owski biznesmen, który po artykułach we "Wprost" wybrał dla nas przyszłość. Mieliśmy - jak mawiają czerwonoskórzy - spędzić przyszłość w krainie wiecznych łowów. Opiekujących się nami oficerów BOR zapamiętałem jako ludzi inteligentnych, z ogromnym poczuciem humoru. Jak widać, żyję dzięki BOR. Przykro mi, kiedy widzę, jak Tuskowe państwo robi ze swoich funkcjonariuszy użytecznych idiotów.
A co to będzie, kiedy nowa głowa państwa rozwinie twórczo myśl pirotechniczną? Ma do tego predyspozycje jak żadna głowa w kraju. Trudno w to uwierzyć, ale gdyby nie usunięto obywateli spod krzyża, państwo byłoby zagrożone! Prezydent nie mógłby następnego dnia przejąć zwierzchnictwa nad resztkami sił zbrojnych. Kto, zwłaszcza po tragedii smoleńskiej, odważyłby się wpuścić prezydenta na plac niezabezpieczony pirotechnicznie? A przecież fanatycy spod krzyża mogliby wysadzić prezydenta w powietrze i znowu mielibyśmy wybory.
Przestrzegał przed tym Włodzimierz Cimoszewicz w programie Moniki Olejnik w czasie kampanii prezydenckiej. Według niego człowiekiem, który może podpalić Polskę, jest Jarosław Kaczyński, co do aprobującej wiadomości przyjęła największa polska dziennikarka XX i XXI wieku. I choć wolą większości piroman został usunięty od prezydentury, to zagrożenie wciąż istnieje. Dlatego, a jak mawiają ociepleni katastrofą Rosjanie - na wsiakij pożarnyj słuczaj - Policja Obywatelska oczyściła plac z elementów piromanopodobnych.
Cóż za ulga! Redaktor Stankiewicz i liczna grupa platformerskich małpiatek dziennikarskich przestanie narzekać na słabe państwo. Nareszcie mamy państwo tak silne, jak za wczesnego Jaruzelskiego. Z nowym, bijącym sercem partii.
Pozostał jednak krzyż smoleński, którego bolesny cień kładzie się na Pałacu Namiestnikowskim i zagraża świeckości państwa. Jak znam nieprzenikniony geniusz myśli prezydenta, to rozwiązanie będzie szybkie albo wolne. Szybkie - jak przejęcie Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, lub wolne - jak podjęcie decyzji o godnym upamiętnieniu swego poprzednika. Myślę, że prezydent Bronisław Komorowski wybierze rozwiązanie wolne. Platforma potrzebuje konfliktu z PiS. Wojna o krzyż wynosi partię inteligencji na szczyt postępowej europejskiej awangardy.
Nic tak nie poprawia samopoczucia dorosłych dzieci inżyniera Karwowskiego i jego żony magister, jak poniżanie ludzi wierzących. Zidiociałe rodziny inżynierów Karwowskich w namiętnym związku z Platformą przeżywają fazę plateau. Widać to było w Pałacu na Wodzie, gdzie zebrał się aktyw popierający Komorowskiego. Platforma dała inżynierom Karwowskim poczucie wyższości nad ciemnym, moherowym ludem. A to skutecznie niweluje kompleks niższości wobec świata zachodu. PO podarowała inteligentom moherowe stringi i zabezpieczenie pirotechniczne. W nagrodę za zaszczuwanie nieprawomyślnych moherowych beretów. Stringi mają postępowy krój i, choć trochę gryzą w kroku, to są lepsze niż reformy.