Marek Król: Modlitwa o sklerozę

2011-10-24 22:59

Znowu dopadła mnie paramnezja. To gorsze niż skleroza, której nie mogę się doczekać. Jak wiadomo, sklerotyk zamawia piwo i zapomina za nie zapłacić. Dotkniętemu paramnezją wydaje się, że ciągle pije to samo piwo, za które musi płacić wielokrotnie.

Do dziś pamiętam, jak w 1968 r. zatrzymał mnie ormowiec. Młodym Czytelnikom „SE” wyjaśniam, że do ORMO wstępowali ludzie honoru wzorujący się na Jaruzelskim i Kiszczaku. Piszę tak z ostrożności procesowej, by nie używać słowa łajdacy i gnidy. Otóż umundurowany ormowiec zatrzymał mnie, bo jego zdaniem patrzyłem się na niego z obrzydzeniem i głupio się uśmiechałem. Od tego zdarzenia minęły lata, a ja mam ciągle wrażenie, że spotykam tych samych ormowców.

Także dziś, jeśli władza uzna, że jakiś obywatel obraża ją gestem lub słowem, to nie ma zmiłuj. Tak jak w PRL-u interpretacja konstytucji obecnie należy do państwa i jej organów. Jak mam wyleczyć się z paramnezji, skoro wojtunikowe CBA przystąpiło do kontroli hodowców papryki. Tych samych, którzy na spotkaniu z premierem krytykowali pomoc państwa. A jeden z nich bezczelnie pytał: jak żyć, panie premierze? CBA podejrzewa, że mogli wyłudzać odszkodowania. Władza ludowa nie lubi buńczucznych zachowań. Teraz CBA pokaże paprykarzom, jak żyć. Kibicom też nie będzie lekko. Długie ramię wymiaru niesprawiedliwości dosięgnie każdego, kto obiecał obalić matoła. Zobowiązania nie dotrzymali, więc staną przed sądem.

Cóż, ja nie hoduję papryki i nie chodzę na mecze, a mimo to każ­de moje spotkanie z władzą ludową, także sądowniczą, kończy się porażką. Kilka dni temu dostałem wyrok z uzasadnieniem, iż pracodawca słusznie wyrzucił mnie z pracy za felieton „Nie polezie orzeł w GWna”. Według sądu nieudolnie i kłamliwie opisałem, jak organizowano kampanię medialną przeciwko pochówkowi pary prezydenckiej na Wawelu. Poparłem też nieżyjącego A. Słonimskiego, który przeciwstawiał się „wajdalizmom”, czyli zohydzaniu narodowych bohaterów. Pisząc, gdzie nie polezie orzeł, używałem zdaniem sądu wulgaryzmów. I z tym się muszę zgodzić, bo są słowa obrzydliwsze niż gówno. Sędzia Paweł Finkowski znalazł w felietonie nazwiska Wajdy i Michnika, które w ogóle w tekście nie występują. „Artykuł ten podważa dorobek pierwszego z nich – zdaniem sędziego – i szydzi z ułomności drugiego z nich w postaci jąkania”. A przecież nie z każdego Adama w Polsce jąkanie czyni Michnika.  Sąd po swojemu zinterpretował mój felieton. Miał do tego prawo, tylko dlaczego mnie obciążył winą za własne skojarzenia?

Wiktor Świetlik w felietonie poświęconym temu wyrokowi, pt. „Sąd zakazał pisania felietonów” (w Polityce.pl), zapowiada, że żarty się skończyły. Zdaniem autora zagrożony jest Robert Górski czy Szymon Majewski. Górski na rzekomych posiedzeniach rządu przedrzeźnia premiera. A Majewski robi przygłupa z pewnego prezydenta. Sędzia łatwo orzeknie, że ten pierwszy szydzi z premiera, a drugi podważa dorobek intelektualny prezydenta. Kiedy widzę prześladowanych paprykarzy i kibiców w sądach, to zaczynam się modlić: Panie Boże, ześlij na mnie sklerozę, bo z paramnezją żyć się nie da w III RPRL.

"Artykuł ten podważa dorobek pierwszego z nich - zdaniem sędziego - i szydzi z ułomności drugiego z nich w postaci jąkania". A przecież nie z każdego Adama w Polsce jąkanie czyni Michnika. Sąd po swojemu zinterpretował mój felieton. Miał do tego prawo, tylko dlaczego mnie obciążył winą za własne skojarzenia? Wiktor Świetlik w felietonie poświęconym temu wyrokowi, pt. "Sąd zakazał pisania felietonów" (w Polityce.pl), zapowiada, że żarty się skończyły. Zdaniem autora zagrożony jest Robert Górski czy Szymon Majewski. Górski na rzekomych posiedzeniach rządu przedrzeźnia premiera. A Majewski robi przygłupa z pewnego prezydenta. Sędzia łatwo orzeknie, że ten pierwszy szydzi z premiera, a drugi podważa dorobek intelektualny prezydenta. Kiedy widzę prześladowanych paprykarzy i kibiców w sądach, to zaczynam się modlić: Panie Boże, ześlij na mnie sklerozę, bo z paramnezją żyć się nie da w III RPRL.