Marek Król komentuje: Straszenie poprawczakiem

2016-06-13 4:00

Polska ma najlepszych kibiców sportowych na świecie. Moja opinia jest absolutnie obiektywna, bo sam kibicem nie jestem. Oglądam niekiedy mecze międzypaństwowe, które są namiastką starć wojennych. Takie starcie reprezentacji Niemiec i Polski w ramach eliminacji do mistrzostw świata oglądałem na stadionie w Dortmundzie w 2006 r. I choć przegraliśmy 1:0, to byłem urzeczony zachowaniem polskich kibiców.

Cały nasz sektor był biało-czerwony. Dowodzony przez dziewczyny, skandował dowcipne hasła dopingujące naszą drużynę. Tuż obok z ogromnego sektora kibiców niemieckich wiało nudą. Kiedy napastnicy niemieccy biegli w kierunku polskiej bramki, w naszym sektorze rozlegał się tak przenikliwy gwizd, że kibice niemieccy tracili ochotę na dopingowanie swoich. Wtedy to na granicy polskiego i niemieckiego sektora stawał na baczność ubrany w garnitur jegomość i podnosił prawą rękę w hitlerowskim pozdrowieniu. Nie podobało mi się to zachowanie, bo to było nokautowanie niemieckich kibiców. Nieustanne przypominanie Niemcom nazistowskiej przeszłości wydawało mi się męczące. Okazuje się tymczasem, że owa przeszłość jest ciągle żywa, co potwierdził niedawno wicekanclerz Niemiec Sigmar Gabriel. Odwiedzając niemiecki nazistowski obóz w Auschwitz, wspomniał o swoim ojcu Walterze. "Mój ojciec do śmierci wierzył w nazistowską ideologię i uważał Auschwitz za wymysł Amerykanów" - oznajmił Gabriel w Polsce. Walter Gabriel zmarł w 2012 r. Być może w trakcie meczu, na którym byłem, hajlował podobnie jak nasz rodak znęcający się nad kibicami niemieckimi. Jeśli ponad sześćdziesiąt lat po okrutnej wojnie są tacy Niemcy jak ojciec wicekanclerza Gabriela, zafascynowani Hitlerem, to może rekonstrukcja historyczna w wykonaniu polskiego kibica na stadionie w Dortmundzie nie była nieuzasadniona. To, że Niemcy uporały się ze swoją przeszłością, jest największym kłamstwem, a sentymentalne wspomnienia dyskretnie wzmacnia stworzony w czasach Hitlera volkswagen. Setki podpaleń rocznie ośrodków dla uchodźców w RFN to prawdziwy przejaw ksenofobii, często z nacjonalistycznym podtekstem. A tymczasem niemieckie media, wspierane przez "Gazetę Wyborczą", walczą z faszyzmem w Polsce, piętnując nasz rzekomy nacjonalizm i ksenofobię. Ostatnio dołączył do tego pościgu prezydent Francji Franek Holland, nakazując siłom porządkowym pilnowanie polskich nacjonalistycznych kibiców.

ZOBACZ: Kaczyński już zdecydował, że Kurski pozostanie szefem TVP?

Na razie to kibice francuscy, brytyjscy i rosyjscy tłuką się na ulicach Marsylii i Nicei. Od lat niektórzy politycy z zachodniej Europy, wspierani przez swoje media i naszych krajowych postępaków, fundują nam jakiś dom poprawczy dla zacofanych Polaków. Różni Hollandowie, Komisje Weneckie i Europejskie z innym Frankiem, Timmermansem, strofują permanentnie polski rząd. To taka metoda, by stworzyć w Polakach syndrom poniżanego wychowanka poprawczaka. Ci, którym przydałaby się dobra lekcja wychowania, pouczają nas, by ukryć swoje ułomności. To zabawne, że europejscy recydywiści straszą nas poprawczakiem, by umocnić swoje poczucie wyższości wobec krajów Europy Środkowej.