Marek Król komentuje: Kolektyw pasożytów

2018-01-22 2:00

Marek Król dla Super Expressu

Co łączy Władka Frasyniuka, Hankę Gronkiewicz-Waltz i Gośkę Gersdorf? Otóż Władek, Hania et consortes są czołowymi eksponentami skrywanej przed opinią publiczną doktryny politycznej stworzonej przez Michaiła Bakunina w XIX w., czyli anarchokolektywizmu. Istotą tej doktryny jest nieuznawanie państwa. Państwo ma być zastąpione przez dobrowolne stowarzyszenia, kolektywy realizujące swoje potrzeby. Używam zdrobnień ich imion nie po to, by uchybić ich godności i wielkości, lecz czynię tak w dobrej wierze, co wyjaśnię pod koniec felietonu. Państwo to my, czyli kolektyw, który zwalcza państwo polskie, jak przekonują anarchokolektywiści. I dlatego Władek Frasyniuk nie stawia się na przesłuchania do prokuratury w Warszawie. Oskarżony o to, że agresywnie atakował legalną demonstrację, nie przyjmuje tego do wiadomości. Władek orzekł, że to on jest ofiarą represji państwa. Nie ma nawet zamiaru usprawiedliwić swojej nieobecności w prokuraturze. Hania z kolei oblewa pogardliwym słowem komisję weryfikacyjną Patryka Jakiego, nie stawiając się jako świadek. Postanowiła bojkotować państwo jako profesor prawa i nauczyciel akademicki, bo zasad anarchokolektywizmu łamać nie można. Grozi to wykluczeniem z grona elit III RP, a to jest gorsze niż śmierć. Istotę anarchokolektywizmu opisał Bartek Sienkiewicz, ujawniając na taśmach prawdy, że państwo mamy teoretyczne, czyli de facto go nie ma. A więc główny cel anarchokolektywistów został osiągnięty. Zapis restauracyjnych rozmów elit III RP: Radka Sikorskiego, Mareczka Belki, Bartka Sienkiewicza i wielu innych potwierdził, że anarchokolektywizm rozkwitał w III RP. Innymi słowy kolektywy, czyli sitwy, przejęły państwo polskie. Gośka Gersdorf, pierwsza prezes Sądu Najwyższego, wspiera anarchokolektywizm w wymiarze sprawiedliwości, bojkotując reformę sądownictwa. Broniąc rzekomo konstytucji, Gośka łamie konstytucyjny zakaz uczestnictwa sędziów w demonstracjach politycznych. Paradoksalnie anarchokolektywiści są wysoko wynagradzani przez państwo, a więc przez nas, podatników. Przypominają zatem pasożyta, który niszczy żywiciela, nie dostrzegając groźby samozagłady. Używam zdrobnień imion luminarzy III RP, bo chcę mieć nadzieję, że to infantylizm jest powodem takich zachowań Władka, Gosi czy Hani. Jeśli by tak nie było, to strach myśleć o owych elitach, które w destrukcji państwa widziały szanse realizacji swoich kolektywnych interesów sitwy.