"Washington Post" upubliczniło odkrycia rewizjonisty historycznego Comeya, który zrównał ofiary hitlerowskiego reżimu ze sprawcami. Dzielna postawa szefa FBI, który pochylił się nad losem Żydów mordowanych przez Niemców, Polaków i Węgrów, przypomniała mi stary żydowski dowcip. W szmoncesie sędziwy Moritz składał kwiaty przy Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie, a następnie żarliwie się modlił. Poruszony tym widokiem warszawski przechodzień zapytał Moritza, gdzie walczył jego ojciec jako żołnierz w II wojnie światowej. - Drogi panie, mój ojciec był krawcem podczas wojny - wyznał Moritz. - To dlaczego pan składasz kwiaty i modlisz się przy Grobie Nieznanego Żołnierza? - Po prostu, mój ojciec krawiec jako żołnierz był nieznany - odrzekł Moritz.
Szef FBI zatroskany o losy ofiar Holokaustu postanowił nam opowiedzieć mniej zabawną, a raczej okrutną wersję tego szmoncesu. Otóż kiedy Polacy, narażając życie, ratowali Żydów, wtedy Amerykanie byli nieznani jako obrońcy zagrożonych Holokaustem. Nie zapomnę nigdy rozmowy z prof. Janem Karskim w jego waszyngtońskim mieszkaniu w 1994 r. Pytany, czy udała się jego misja poinformowania rządów Zachodu o rzezi Holokaustu, Jan Karski zesztywniał i ze łzami w oczach powiedział: Roosevelt i Churchill mieli w dupie los narodu żydowskiego, panie redaktorze. Moja misja była porażką, bo ani USA, ani W. Brytania nie zrobiły nic, by powstrzymać Hitlera. Zapewne szef FBI nic nie wie o rozpaczliwej misji Karskiego, a także o losach Żydów ze statku "St. Louis". Niemal tysiąc niemieckich Żydów, którzy wypłynęli w 1939 r. z Hamburga do USA, Amerykanie odesłali z powrotem do III Rzeszy na pewną śmierć. Pragmatyczni przodkowie Comeya twierdzili, że tak duża grupa Żydów europejskich może wywołać wzrost nastrojów antysemickich w USA. To nie wymaga dużego wysiłku, by szef FBI poznał łajdacką neutralność swoich rodaków wobec zbrodni Hitlera. Kiedy w Polsce hitlerowcy mordowali rodzinę Ulmów za przechowywanie Szallów i Goldmanów, a Irena Sendler ratowała życie żydowskich dzieci z getta, Amerykanie dbali, by żydowscy uciekinierzy nie zepsuli im spokoju społecznego. Comey niestety ma sojuszników swojej tezy o życzliwej akceptacji Holokaustu przez Polaków. Wystarczy, że zaprosi do FBI reżysera Pasikowskiego z jego "Pokłosiem", a także Hannę Gronkiewicz-Waltz. Bufetowa stolicy walczy z nazistowskim pomnikiem światła, jak Comey z polskimi współsprawcami Holokaustu. Wyślijmy bufetową do USA razem z Pasikowskim, by Comey nie czuł się samotny.
Zobacz: Tomasz Walczak: Jeśli Polacy są odpowiedzialni za Holokaust, to Amerykanie też