Marek Król: Bufetowa, Pasikowski do FBI

2015-04-20 4:00

James Comey to typowy wykształciuch amerykański, których nie brakuje wśród waszyngtońskich elit. Ten wykształcony prawnik piastował wysokie funkcje w aparacie ścigania. Nim stanął na czele FBI, był zastępcą prokuratora generalnego za prezydentury George'a W. Busha. Niestety nawet najlepsze wykształcenie i piastowane wysokie funkcje nie zastąpią dobrej podstawówki nauczającej zasad przyzwoitości i uczciwości. Ten bolesny brak zasad ujawnił Comey, przypisując Polakom i Węgrom współudział w mordowaniu Żydów podczas II wojny światowej.

"Washington Post" upubliczniło odkrycia rewizjonisty historycznego Comeya, który zrównał ofiary hitlerowskiego reżimu ze sprawcami. Dzielna postawa szefa FBI, który pochylił się nad losem Żydów mordowanych przez Niemców, Polaków i Węgrów, przypomniała mi stary żydowski dowcip. W szmoncesie sędziwy Moritz składał kwiaty przy Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie, a następnie żarliwie się modlił. Poruszony tym widokiem warszawski przechodzień zapytał Moritza, gdzie walczył jego ojciec jako żołnierz w II wojnie światowej. - Drogi panie, mój ojciec był krawcem podczas wojny - wyznał Moritz. - To dlaczego pan składasz kwiaty i modlisz się przy Grobie Nieznanego Żołnierza? - Po prostu, mój ojciec krawiec jako żołnierz był nieznany - odrzekł Moritz.

Szef FBI zatroskany o losy ofiar Holokaustu postanowił nam opowiedzieć mniej zabawną, a raczej okrutną wersję tego szmoncesu. Otóż kiedy Polacy, narażając życie, ratowali Żydów, wtedy Amerykanie byli nieznani jako obrońcy zagrożonych Holokaustem. Nie zapomnę nigdy rozmowy z prof. Janem Karskim w jego waszyngtońskim mieszkaniu w 1994 r. Pytany, czy udała się jego misja poinformowania rządów Zachodu o rzezi Holokaustu, Jan Karski zesztywniał i ze łzami w oczach powiedział: Roosevelt i Churchill mieli w dupie los narodu żydowskiego, panie redaktorze. Moja misja była porażką, bo ani USA, ani W. Brytania nie zrobiły nic, by powstrzymać Hitlera. Zapewne szef FBI nic nie wie o rozpaczliwej misji Karskiego, a także o losach Żydów ze statku "St. Louis". Niemal tysiąc niemieckich Żydów, którzy wypłynęli w 1939 r. z Hamburga do USA, Amerykanie odesłali z powrotem do III Rzeszy na pewną śmierć. Pragmatyczni przodkowie Comeya twierdzili, że tak duża grupa Żydów europejskich może wywołać wzrost nastrojów antysemickich w USA. To nie wymaga dużego wysiłku, by szef FBI poznał łajdacką neutralność swoich rodaków wobec zbrodni Hitlera. Kiedy w Polsce hitlerowcy mordowali rodzinę Ulmów za przechowywanie Szallów i Goldmanów, a Irena Sendler ratowała życie żydowskich dzieci z getta, Amerykanie dbali, by żydowscy uciekinierzy nie zepsuli im spokoju społecznego. Comey niestety ma sojuszników swojej tezy o życzliwej akceptacji Holokaustu przez Polaków. Wystarczy, że zaprosi do FBI reżysera Pasikowskiego z jego "Pokłosiem", a także Hannę Gronkiewicz-Waltz. Bufetowa stolicy walczy z nazistowskim pomnikiem światła, jak Comey z polskimi współsprawcami Holokaustu. Wyślijmy bufetową do USA razem z Pasikowskim, by Comey nie czuł się samotny.

Zobacz: Tomasz Walczak: Jeśli Polacy są odpowiedzialni za Holokaust, to Amerykanie też

Nasi Partnerzy polecają