"Super Express": - Marek Jakubiak, właściciel pięciu browarów, kandydujący z ramienia ruchu Kukiza do Sejmu. Jest pan znany ze skandalu z piwem "Ciechan". Była ogólnopolska akcja wylewania piwa za pańską wypowiedź dotyczącą homoseksualistów.
Marek Jakubiak: - Jedno zdanie złożone, w którym w ogóle nie użyłem wulgaryzmów, stało się tak głośne! Przykryłem mistrzostwo Europy polskich siatkarzy i zmianę premiera na Ewę Kopacz! I z niechęcią wobec homoseksualistów nie miało to nic wspólnego. Po prostu nie zgadzam się z adopcją dzieci przez pary homoseksualne. I napisałem to tak, żeby nikogo nie obrazić. Sprawa sama w sobie jest dość wulgarna i tworzenie pozorów, że może być dwóch tatusiów jest obskurne.
- I jak się to skończyło?
- Okazało się, że Polacy odróżniają poglądy od produktu i piwo Ciechan ma rosnącą tendencję sprzedaży. Ludzie, którzy wspierali akcję wylewania piwa Ciechan, są pozwani do sądu.
- Kogo pan pozwał?
- Wszystkich jak leci! Mam pretensje do pana redaktora Lisa i jego pracodawców. Także do "Wrzenia Świata", instytucji kultury, która jest finansowana w części przez urząd miasta Warszawy i ma dotacje na najem lokalu. Mieści się tam Instytut Reportażu pana Tochmana. I zamiast uczyć ludzi pisać i czytać książki, to woleli się szarpać z moją wypowiedzią.
- Czego pan chce od pozwanych ludzi? Wyrównania strat nie, skoro pan miał zysk.
- Tego, żeby nigdy czegoś takiego już nie robili. Polski przemysł to nie są ludzie, którzy nie mogą mieć prawa do własnego zdania w jakiejś sprawie. Nie może być tak, że jak powiem, że nie podoba mi się MZK, to kierowcy będą nawoływali do bojkotu moich produktów!
- Pan może powiedzieć, że np. nie oglądajcie tego dziennikarza, bo on jest kiepski.
- OK i to byłby stosunek osoby fizycznej do osoby fizycznej. Tak postąpiłem na zaczepkę pana Michalczewskiego. Niech bojkotują mnie, a nie produkt! Ja to jestem ja i moje poglądy, a ten produkt jest robiony przez 200 uczciwie pracujących ludzi.
- Dlaczego pan chce do polityki? Dobrze panu idzie w interesach. Po co?
- To jest pewna odpowiedzialność. Nie podoba mi się to, co się dzieje w Polsce...
- A co się panu nie podoba? Wciąż słyszę o wzrostowych tendencjach i że wyspa jest coraz zieleńsza...
- Mówiąc dosadnie, nasze państwo wygląda jak rodzina, w której jeden ze starszych mieszkańców kupił telewizor za 300 tysięcy zł. Przepłacił kilkaset procent i cała rodzina teraz będzie musiała to spłacać. I czy ta rodzina powinna się zbuntować przed takim zadłużaniem? Ja jestem w tej części rodziny, która chce się zbuntować i nie chcę dalej tego zadłużania. W Polsce budujemy autostrady, stadiony bardzo drogo, a wszyscy plajtują. Jak to jest?
- Ktoś musi zarabiać.
- Owszem. "Ci państwo". Prokuratura powinna wyjaśnić kto. Z punktu widzenia przedsiębiorcy bardzo mi to jednak nie pasuje. Firma, która sprzedaje drogo produkt, a tanio go wytwarza, to jest coś z automatu podejrzanego. Dlaczego nasze państwo jest drogie? Prowadzenie państwa polskiego to nie jest skomplikowana sprawa. To zwykłe przedsiębiorstwo, któremu rangę nadają politycy. Jeżeli działania państwa są zbyt drogie, to każdy zaczyna oszczędności od siebie.
- Na czym chciałby pan oszczędzać w państwie? Gdy powie pan, że jeszcze ludziom coś pozabiera...
- Partie prześcigają się w obietnicach jak od św. Mikołaja. Tymczasem naprawdę można zmienić to, jak działa państwo. Może działać taniej, powinno być zarządzane przez 250 tys. urzędników. Kropka. A nie 800 tys.!
- Czyli co trzeci urzędnik na bruk!
- Przecież już tak było! Polską zarządzało 180 tys. urzędników.
- I co zrobić ze zwolnionymi?
- Ja sam odczuwam dziś brak personelu.
- Naprawdę? Nie ma kto pracować?
- Ma kto, ale są już problemy. Kiedyś przysyłane nam CV to były poważne ryzy papieru. Dziś sami szukamy.
- Bezrobocie to chyba jakieś 10 proc.
- Nie wiem, czy nie jest to wirtualne.
- Nie łatwiej byłoby panu jako przedsiębiorcy u pana Petru w Nowoczesnej?
- To ciekawe. Obserwuję go, obserwuję, kim obrasta i zachowanie mediów, bardzo agresywne wobec Pawła Kukiza, a rosnącą rolę pana Petru w mediach. Obserwuję, czym obrasta. I jednak nie.
- Pan też jest w mediach.
- Ale ja się nie pcham przed ekran. Jeżeli ktoś chce porozmawiać o rozwiązaniach proponowanych przez ruch Kukiza, to można ze mną porozmawiać. Jest kilku naukowców i przedsiębiorców, którzy nad tym pracują. W tym ja. Kiedy się spotkałem z Kukizem, zadziałała chemia. Paweł jest jak ja, jakby był człowiekiem z mojego podwórka.
- Czyli mógłby prowadzić browar?
- Nie, jest człowiekiem typu "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". Kiedyś było więcej takich ludzi, szanowali proste, fajne wartości. Niestety, ten diabelski liberalizm i Unia Europejska wprowadzili swoje zasady i ja się temu sprzeciwiam.
- Nie razi pana, że Paweł Kukiz nie jest zawodowym politykiem?
- Dlaczego ma mnie razić? Zawodowi politycy udają, że się na wszystkim znają i wszystko wiedzą najlepiej. On nie udaje.
- Bo ja wiem. Zastanawiam się. Może chodzi o pewne doświadczenie ze strukturami państwa?
- Ktoś, o kim pan mówi, nie powinien pisać prawa, przepisów. Bo realizują je właśnie tacy ludzie z zewnątrz jak ja albo pan lub Paweł. Były prezydent Komorowski prowadził rady, w których nie było ani jednego przedsiębiorcy, a oni proponowali przepisy dla przedsiębiorców!
- Jak będzie wyglądała Polska pod rządami Kukiza?
- Nas interesują konkretne sprawy, a nie polityka. Chcemy poprzez proste działania doprowadzić do tego, żeby Polacy byli bogatsi.
- O, to mi się bardzo podoba, proszę pana.
- Nie bójmy się słowa "zasobność". Polacy są zasobni intelektualnie, dlatego jest drenaż prawie 3 milionów ludzi z Polski. I na Zachodzie zapłacą im każde pieniądze, byle nie wracali do kraju. Już widzę kłopot z młodymi ludźmi, którzy nie potrafią wbić prosto gwoździa w ścianę!
- Teraz się zastanawiam, czy ja potrafię... Mówi pan, że młodzi zdolniejsi wyjeżdżają.
- Tak. I 75 proc. z nich wróci, jeżeli wreszcie ktoś ustali zasady współżycia zawodowego w Polsce. Jeżeli ktoś powie, że zakładacie firmę i płacicie 1 podatek, powiedzmy 1-2 proc. od przychodu...
- To się urzędom skarbowym nie spodoba.
- Bardzo. Podatek CIT jest w rękach urzędników i jest najmniej skutecznym podatkiem w Polsce. I trzeba go zlikwidować, zastąpić tym od przychodu.
- Dlaczego Kukizowi spadło z 20 do 6 proc. poparcia?
- Hejt.
- On był odporny na hejt. Od początku mówili, że nie nadaje się do polityki, że powinien sobie śpiewać.
- Był od początku. I wtedy kandydował tylko Paweł, a dziś tysiąc różnych osób.
- Panu podoba się, że kandydują tak różni ludzie, jak pan i Liroy?
- W ogóle mi nie przeszkadza. Zapewne czytał pan, że spędziłem w wojsku 15 lat. I ukształtował mnie szacunek dla przełożonego. Ja jestem z okręgu płocko-ciechanowskiego, Liroy z Kielc. I myślę, że problem ma pan Schetyna, bo przegra z Liroyem.
- Sprawa imigrantów. Co robić z tak niekontrolowaną falą ludzi?
- Żeby nie posądzić mnie o lizusostwo, ale wielki szacun. Pan jako jedyny odważył się powiedzieć prawdę. To nie jest nasz problem! Ci emigranci jadą do swoich rodzin. Na dworcu w Monachium witały ich przeważnie ich rodziny. I mogę zapytać, gdzie była Europa, kiedy przyjmowaliśmy kilkadziesiąt tysięcy Czeczenów?! Kiedy mniejszość ukraińska rośnie w Polsce tak, że włosy dęba stają?! Polska nie robiła afery z 200 tysięcy Ukraińców, którzy chcą tu przyjechać. Niemcy aferę robią. To oni mają problem.