W najbliższy piątek minie sto dni rządów koalicji KO, PSL, Polski 2050 i Lewicy. Sto konkretów obiecała Koalicja Obywatelska, ale w expose, już po uformowaniu nowego rządu, ich realizację zapowiedział premier Donald Tusk. To postulaty związane z różnymi dziedzinami życia gospodarczego, społecznego i politycznego. Niektóre udało się zrealizować. To na przykład finansowanie in vitro z budżetu państwa, utworzenie ministerstwa przemysłu, czy przywrócenie finansowania Telefonu Zaufania dla Dzieci i Młodzieży. Jednak zdecydowana większość tzw. konkretów pozostaje w sferze zapowiedzi, jak mówi nam Marek Jakubiak z Kukiz '15. - Musimy z naszym zespołem usiąść po tych stu dniach i zrobić sprawozdanie z tego co zrobili. Myśleliśmy, że zrealizują koło połowy tych obietnic, a dochodzą do 15-20%. Widać, że to była kampania w sposób zamierzony mijająca się z prawdą. Wyborca był potraktowany w niepoważny sposób. Mamy wrażenie, że Donald Tusk zrobił to po to, żeby oszukać wyborców - mówi przewodniczący Parlamentarnego Zespołu do spraw Nadzoru i Rozliczenia zobowiązania wyborczego "sto konkretów w sto dni".
Jak można się było spodziewać inne opinie w tej sprawie mają politycy Koalicji Obywatelskiej. - Konkrety systematycznie realizujemy. To jednak było założenie realne na czas kampanii. Okazało się, że ogrom bałaganu jest tak wielki, że najpierw musimy posprzątać. Musieliśmy skupić się na tym, żeby gasić pożary, które zostawił PIS - mówi nam Grzegorz Napieralski. Z kolei profesor Tomasz Grodzki twierdzi, że rząd intensywnie pracuje i to w skrajnie niekorzystnych warunkach. - Sto konkretów to była retoryka wyborcza. Ale nie może pan przecież powiedzieć, że nic nie robimy - tłumaczył się w "Sednie Sprawy".