Przez kilka ostatnich dni Kazimierz Marcinkiewicz (50 l.) zabawiał się ze swoją młodziutką kochanką w Warszawie. Nocował w najlepszych hotelach i oprowadzał swoją Isabel, jak ją nazywa, po luksusowych kawiarniach. W weekend miał odwiedzić rodzinę w Gorzowie Wielkopolskim, ale nie zrobił tego!
Od dłuższego czasu nie ma bowiem odwagi, by spojrzeć dzieciom w oczy. Jedna z najbliższych byłemu premierowi osób z rodziny wyjawiła "SE", że Marcinkiewicz szybko do Gorzowa nie przyjedzie. - Z dziećmi kontaktuje się jedynie przez e-maile - dodaje z żalem w głosie.
O dramacie rodziny nasz rozmówca mówi łamiącym się głosem. - Ostatni raz Kazik widział się z dziećmi na przełomie roku. Kilka dni wcześniej powiedział Marii (żona Marcinkiewicza - red.) o rozwodzie i o nowej partnerce - opowiada nam osoba z rodziny byłego premiera. - W Gorzowie ludzie odebrali rozstanie z żoną jako coś niewybaczalnego. Wie pan, mimo że nasze miasto liczy sobie ponad 100 tysięcy mieszkańców, to jednak jest to małe miasto. Tu się wszyscy znają. Dobrze kojarzą żonę Kazika i jego również. Szybko mu tego nie zapomną - ocenia.
Ale te żale najbliższych nie robią większego wrażenia na Marcinkiewiczu. Jemu całkowicie zawróciło w głowie młodziutkie dziewczę z podwarszawskiej wsi, które zaraz po maturze wyjechało do Anglii. Były premier poznał Izabelę w londyńskim banku co najmniej kilka miesięcy temu. I chociaż nie bardzo wiadomo, co dziewczyna bez odpowiedniego wykształcenia miałaby robić w jednym z największych banków świata, były premier zachwycił się nią do tego stopnia, że postanowił porzucić żonę, z którą spędził 28 lat życia. Tę bolesną informację przekazał żonie w święta Bożego Narodzenia. Młodziutka kochanka z podwarszawskiej wsi już wprowadziła się do Marcinkiewicza. I chociaż były premier nawet nie rozwiódł się jeszcze ze swoją żoną, to już się oświadczył londyńskiej kochance. A ona przyjęła oświadczyny.
Jeden z najbliższych członków rodziny byłego premiera nie kryje żalu. - To dla nas dramat. Jest nam w tych chwilach bardzo ciężko, szczególnie dzieciom - mówi rozgoryczony.