"Super Express": - Na warszawskich Powązkach pochowano wczoraj ppłk. Zygmunta Szendzielarza "Łupaszkę". Sceptycy mówią, że ten pogrzeb to kolejna cegiełka, która buduje mit żołnierzy wyklętych. To rzeczywiście mit? A jeśli tak, to skąd się wziął?
Dr Marcin Zaremba - Rzeczywiście, wiele z opowieści o wyklętych ma w sobie cechy mitu. Skąd się on wziął? Po pierwsze, tych ludzi trzeba było upamiętnić. Trzeba było odnaleźć ich ciała i jeszcze raz pochować. Tutaj nie ma żadnych wątpliwości. Po drugie, ten mit służy legitymizacji władzy, bo i pamięć historyczna świetnie się do tego nadaje. Nowa ekipa rządząca potrzebowała historycznego wsparcia. Wynikało to z deficytu - po odejściu Ludwika Dorna w obozie władzy poza Antonim Macierewiczem nie ma nikogo, kto rzeczywiście brał udział w opozycji demokratycznej lat 70. i 80.
- Wielu żołnierzy wyklętych trudno uznać za postaci krystaliczne. Czy ludzie, którzy ich promują, mają świadomość złożoności ich losów? Wiedzą, jak trudno ich wpisać w czarno-białą wizję świata, w której mamy jednoznacznie dobrych i jednoznacznie złych?
- Gdy schodzimy na poziom jednostkowy, ocena żołnierzy wyklętych nie jest łatwa. Przypominają weteranów wojny secesyjnej, których wszyscy znamy z westernów. Nie potrafią się odnaleźć w nowej rzeczywistości, więc wykorzystują umiejętności, które zdobyli w czasie wojny. Trzeba pamiętać, że oni znaleźli się w tragicznej sytuacji. To byli ludzie, na których psychice wojna odcisnęła trwałe piętno i w tym sensie można ich uznać za jej ofiary. Byli przesiąknięci skłonnością do używania przemocy. To cecha charakterystyczna wszystkich weteranów, tym wyraźniejsza u wyklętych, że przez władzę ludową byli ścigani, zaszczuci, wyzywani od "zaplutych karłów reakcji". Nie chcę oceniać żołnierzy wyklętych. Wolę na nich patrzeć jak na zjawisko, z jakim mieliśmy do czynienia w przeszłości. Byli to kombatanci, którzy znajdowali się w tragicznej sytuacji i czekali na III wojnę światową. Uważali, że walka o wolną Polskę wcale nie skończyła się w 1945 r. Za to należy im się nasza pamięć. Co nie oznacza, że trzeba patrzeć na nich zupełnie bezkrytycznie, lekceważąc bezsensowną przemoc wobec ludności cywilnej, która przecież się zdarzała.
- Wcześniej ważniejszy był kult Polskiego Państwa Podziemnego, Armii Krajowej, Powstania Warszawskiego, który zszedł teraz na drugi plan. Czemu tak się stało?
- W żołnierzach wyklętych jest element antykomunizmu. Antykomunizm w opowieści o żołnierzach jest potrzebny do walki z układem, postkomuną. Ten antykomunizm jest funkcjonalny. Kiedy walczono z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi, mówiono, że to są postkomuniści i stanowią dla Polski zagrożenie. To się jakoś łączy. Żołnierze wyklęci walczyli z komunistami, my kontynuujemy ich dzieło. O to chodzi.
- Pojęcie "żołnierze wyklęci" jest bardzo pojemne. W tym zbiorze znajdują się postacie, które często nie zasługują na to miano.
- Taka jest natura mitu. Rzadko się opowiada w szczegółach, jak naprawdę było. Ten mit jest generalizujący i uogólniający. Jest bardzo plastyczny i można do niego wrzucić wszystko. Kiedy mówiliśmy o micie Powstania Warszawskiego, było podobnie. Eliminowano z niego tych cywilów, którym to powstanie się nie podobało, bo siedzieli w piwnicach pod bombami. Ocena żołnierzy wyklętych wymyka się prostym odpowiedziom. Nie można ich jednoznacznie określić jako bandytów - tak byli określani przez propagandę komunistyczną. Nie można też jednak powiedzieć, że byli święci. W kategoriach historycznych jest to po prostu nieprawdziwe stwierdzenie.
- Organizacje, do których należała część żołnierzy wyklętych, np. NSZ, miały poglądy endeckie, które podkreślały, że Polska jest dla Polaków. Obok walki z okupantem chciały też realizować swoją politykę, która ze współczesnej perspektywy jest raczej godna potępienia.
- Czegoś takiego jak żołnierze wyklęci w 1945 roku nie było. Posługujemy się tu współczesną kalką.
- To kiedy się narodziła ta kalka?
- W latach 90. Używając kalek, upraszcza się rzeczywistość. Wrzuca się do worka różne ugrupowania, różne postacie i zachowania. Nie widzi się dramatyzmu tych ludzi i co więcej, pomija się ewidentne zbrodnie, których niektórzy z nich się dopuszczali.
- Czy kolejne obozy władzy będą również, jak PiS, kultywowały pamięć o żołnierzach wyklętych?
- Nie wiem. Myślę, że elementem tego kultu jest oprawa państwowa. Ceremonie są wzmocnione obecnością instytucji państwowych. Czy to będzie obecne, gdy inna partia przejmie władzę w Polsce? Myślę, że nie.
- Obchodzą młodych ludzi, którzy z dumą noszą na koszulkach wizerunki żołnierzy wyklętych czy symbole z nimi związane.
- Takie mity dobrze się sprzedają, gdy mają element militarny. Duża część mitów ludzkości jest związana z wojnami. W tych mitach są dość proste schematy wartości. Rozpoznaje się, kto jest dobry, a kto jest zły. To dla młodego pokolenia jest proste i czytelne. Stąd ta moda.
Zobacz: Nowy sondaż IBRIS. NIE CHCEMY Tuska z powrotem w Polsce