1pub_Marcin Warchoł

i

Autor: Andrzej Iwańczuk

Marcin Warchoł: Winni zostaną ukarani

2018-05-30 2:00

Jeżeli doszło do przestępstwa, winni nie unikną kary - mówi o podejrzanych pożarach składowisk odpadów Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości.

„Super Express”: – W całej Polsce co dwa dni płoną składowiska odpadów. Nikt nie wierzy, że to przypadek, więc premier zobowiązuje także prokuraturę, żeby ta zajęła się sprawą. Da radę? Bo w tego typu historiach to nie taka oczywistość.
Marcin Warchoł: – Prokuratura prowadzi w tych sprawach bardzo staranne postępowania. Jestem przekonany, że winni zostaną wskazani i usłyszą zarzuty.
– Nie będzie tak jak do tej pory, że winą za podpalenia obarczani są bezdomni lub wskazuje się na samoistne zajęcie się ogniem?
– Absolutnie nie. Jeżeli doszło do przestępstwa, winni nie unikną kary.
– To reakcja na to, co dzieje się teraz. Są plany, co zrobić, żeby takie sytuacje nie miały miejsca?
– Najlepszą odpowiedzią jest ustawa o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych, którą Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawiło w poniedziałek. Chodzi o to, aby można było skutecznie karać za przestępstwa całe firmy, a nie tylko pojedynczych ludzi. Obowiązujące dotąd przepisy z 2002 r. były prawnym bublem. Przez 16 lat ich obowiązywania zapadło zaledwie 66 wyroków, podczas gdy we Francji w ciągu ośmiu lat takich wyroków było prawie 1500. Tamtejsze przepisy o odpowiedzialności firm skutecznie chronią także środowisko. Za nadużycia są wymierzane ogromne kary. My będziemy wprowadzać równie skuteczne rozwiązania.

– Weźmy te pożary. Eksperci wskazują, że bardzo trudno jest złapać firmę na przestępstwie – np. celowego podpalenia. Dlatego pytałem o „etatowych winowajców”, czyli bezdomnych.
– Rzeczywiście, to trudne, bo firma to skomplikowana struktura, w której łatwo rozmyć odpowiedzialność. Każdy mówi, że to nie jego ręka – nie ja wypuściłem ścieki do rzeki, nie ja podpaliłem las czy składowisko śmieci. Ale proszę mi wierzyć – nowe przepisy będą rewolucją w tej dziedzinie...
– No dobrze, ale pracownik może być tu trybikiem, bo dostał takie, a nie inne polecenie od szefostwa, które uznaje, że je podpali, żeby zrobić miejsce na kolejne śmieci. I co wtedy?
– No właśnie, dlatego mówię o prawnej rewolucji. Nasza ustawa przerzuca ciężar dowodowy na firmę. To ona będzie musiała udowodnić, że wszystko u niej zadziałało, dopełniła standardów w dziedzinie bezpieczeństwa itd. Będzie musiała pokazać wewnętrzne procedury. Będzie też premiowana, jeśli wskaże winnego – zakładamy możliwość złagodzenia kary, gdy firma będzie współpracować z organami ścigania. Wprowadzamy jeszcze jeden mechanizm...
– Jaki?
– Nie będzie trzeba czekać latami na prawomocny wyrok wobec przedstawicieli firmy, żeby ją samą pociągnąć do odpowiedzialność. A tak jest teraz – najpierw musi zapaść wyrok wobec pojedynczej osoby czy osób reprezentujących firmę, a dopiero potem można egzekwować odpowiedzialność wobec samej firmy. My chcemy, żeby postępowania przeciwko indywidualnym sprawcom i firmom były prowadzone równolegle. Tak jak we Francji. Tam firma w obawie przed karą sama często wydaje sprawcę. Problemem, który chcemy rozwiązać, jest też to, że szkody wyrządzone przez firmy są często dużo wyższe od kar, które te firmy otrzymują.
– Jeśli w ogóle. Ileż razy było tak, że firma zajmująca się składowaniem odpadów była karana, ale komornik nie był w stanie ściągnąć z niej pieniędzy.
– To się już skończy. Nowe przepisy o konfiskacie rozszerzonej, które wprowadziliśmy przed rokiem, pozwalają przejmować majątki, które przestępcy dotąd skutecznie ukrywali, na przykład przepisując na inne osoby. Prokuratorzy zajmują dzięki temu wielomilionowe mienie. Dlatego nie mam obaw, że nie uda się egzekwować kar. A będą one naprawdę surowe. Nie może być tak, że pewna firma wwozi nielegalnie do Polski 200 t śmieci, a dostaje 5 tys. zł kary. To kpina! Dlatego kary mają sięgać nawet 30 mln zł.