Marcin Przeciszewski: To będzie znaczący pontyfikat

2013-03-14 3:00

Wybór Ojca Świętego komentuje szef Katolickiej Agencji Informacyjnej Marcin Przeciszewski.

"Super Express": - Wybór kardynała Bergoglii jest dla ludzi Kościoła zaskoczeniem? To jednak nazwisko spoza grona tych dwóch głównych faworytów...

Marcin Przeciszewski: - Nie jest zaskoczeniem, gdyż mówiło się o możliwości wyboru papieża z Ameryki Południowej. Na liście tych potencjalnych "papabile" było też nazwisko Jorge Mario Bergoglia. Jest to jednak pierwszy papież zakonnik od pierwszej połowy XIX wieku i papieża Grzegorza XVI.

- Właśnie - co oznacza dla Kościoła, że jest to pierwszy papież z zakonu jezuitów?

- Duchowość jezuicka, jedna z najlepszych w chrześcijaństwie, może bardzo wzbogacić modlitewnie i intelektualnie ten pontyfikat. "Fides et Ratio", czyli "Wiara i Rozum" - tu panuje u jezuitów wielka harmonia. To nawet specyfika bycia jezuitą. Zakon też charakteryzuje się szybkimi odpowiedziami na wyzwania nowych czasów. Nie jest przypadkiem, że jezuici najbardziej zaangażowani są w przestrzeni medialnej i na uniwersytetach na całym świecie. Zarazem papież wybiera imię Franciszek...

- Od świętego Franciszka. Franciszek I nie oznacza kontynuacji, ale coś nowego?

- Święty Franciszek był odnowicielem Kościoła i całego chrześcijaństwa. Człowiekiem charakteryzującym się niezwykłym radykalizmem ewangelicznym, mówiącym o sobie, że jest "bratem ubogich". Był znany z głębokiej solidarności z ubogimi, cierpiącymi, odrzuconymi. Myślę, że te wszystkie elementy wskazują, jaki będzie ten pontyfikat...

- Wybór imienia przez papieża to pewna deklaracja...

- Tak, deklaracja programowa.

- Zapowiedź zerwania z tym, co kiedyś, i odnowy obecnego Kościoła? W stylu św. Franciszka?

- Na pewno jest to zapowiedź stylu, jaki ten papież chce przyjąć. Stylu pokory, ubóstwa, jasnego ewangelicznego przesłania i solidarności. To będzie znaczący pontyfikat i jestem pewien, że rezygnacja Benedykta XVI miała swój cel w tym, żeby ktoś w tych kierunkach poprowadził Kościół.

- Przed wyborem papieża wyzwania stojące przed Kościołem opisywano dość szeroko: od reformy kurii rzymskiej aż do nowego soboru...

- Największym wyzwaniem na pewno nie jest reforma kurii rzymskiej... Podstawowym jest jednak zderzenie z sekularyzacją. Doświadczenie Kościoła latynoskiego w tym pomoże...

- Kościół wybrał kontynent, w którym widzi przyszłość, zamiast Europy, o której mówi się, że powinno się ją ponownie chrystianizować?

- Kościół wybrał kontynent, gdzie wiara chrześcijańska bardzo żywo się rozwija, gdzie nie uległa sekularyzacji. Argentyna, ojczyzna nowego papieża, charakteryzuje się katolicyzmem ludowym. W wersji latynoskiej jest on jednak gotowy na wyzwania nowoczesności. To ciekawy model. Kościół żywy, dynamiczny. Przenoszący wiarę do współczesności, piękny, żywiołowy, roztańczony. Niosący mnóstwo nadziei, która przyda się światu początku XXI wieku.

- Ale na pewno wszyscy teraz zadają sobie pytanie, co się zmieni...

- W Watykanie pojawi się ktoś, kto znany jest z głębokich reform, jakie podejmował jako prymas i wieloletni przewodniczący konferencji biskupów w Argentynie. I myślę, że będzie go cechowała ta sama odwaga w reformowaniu Kościoła. Myślę, że będzie to pontyfikat dobrego chrześcijańskiego świadectwa. Tuż po wyborze papież pokazał, że jest człowiekiem otwartym, sympatycznym, komunikatywnym. Zarazem do głębi powołującym... Do tej pory nie było przecież po wyborze Ojca Świętego modlitwy "Ojcze Nasz". Papież w ciągu pierwszych dwóch-trzech minut wezwał nas do modlitwy. To pokazuje, jak będzie dalej.

- Ten wybór można określić jako wynik starcia kurii rzymskiej z resztą świata?

- Nie powiedziałbym, że wybór kardynała Bergoglii jest wynikiem starcia frakcji. Raczej wynikiem długiego, spokojnego rozeznania. Wyborem nie kogoś, kto jest najbardziej znany bądź popularny, ale kto najlepiej odpowie na wyzwania stojące przed Kościołem. Zapewni jedność.

Marcin Przeciszewski

Redaktor naczelny Katolickiej Agencji Informacyjnej