Marcin Przeciszewski

i

Autor: archiwum se.pl

Marcin Przeciszewski: Katastrofa dla innych wyznań

2012-03-17 3:00

Co oznacza likwidacja Funduszu Kościelnego?

"Super Express": - W związku z pomysłami rządu na likwidację Funduszu Kościelnego grozi nam wojna religijna, jak obawia się tego prymas Kowalczyk?

Marcin Przeciszewski: - Myślę, że o żadnej wojnie religijnej nie może być na razie mowy. Zarówno strona rządowa, jak i kościelna mówią o potrzebie dialogu. Mam więc nadzieję, że tą drogą ta potrzebna dyskusja o finansowaniu Kościoła, spóźniona zresztą o kilkanaście lat, się odbędzie.

- Na razie widać jednak zaognienie. Prymas w bardzo emocjonalnych słowach odniósł się do propozycji rządu.

- Rząd dobrze zrobił, rozpoczynając dyskusję o finansach, ale niestety zrobił to na zasadzie słonia niezgrabnie poruszającego się w składzie porcelany. Powinien zaprosić do stołu rozmów, przy którym obie strony opracują jasne i przejrzyste zasady finansowania, które pozwolą Kościołowi odgrywać swoją ważną społeczną rolę. Zaproszenia do poważnej dyskusji zabrakło.

- Dlaczego Kościół miałby odgrywać swoją rolę przy finansowym wsparciu ze strony państwa?

- Ponieważ Kościół w swojej działalności charytatywnej, edukacyjnej i w przestrzeni kultury często wyręcza państwo. Choćby renowacja zabytków, które w znacznej mierze są budowlami sakralnymi, prowadzona jest właśnie przez Kościół. Rzeczą normalną jest więc, że państwo refunduje w ten czy inny sposób te działania.

- Rząd chce przede wszystkim likwidacji uprzywilejowanej grupy duchownych, za których składki emerytalne odprowadza państwo. W imię solidarności społecznej nie lepiej byłoby z tego zrezygnować?

- Rządowi nie może chodzić jedynie o składki emerytalne, bo musi patrzyć na sprawy całościowo. A finansowanie Kościoła to nie tylko te składki, ale także wspomniana działalność społeczna. O tych sprawach trzeba rozmawiać całościowo.

- Propozycja rządu, aby podatnik przekazywał 0,3 proc. na dowolną grupę wyznaniową, zadowoli Kościół?

- Wydaje się, że to mało satysfakcjonująca propozycja, ale trzeba usiąść i wszystko policzyć, aby stwierdzić, czy to dobra propozycja, czy nie.

- Kościół katolicki raczej sobie poradzi - ma wyznawców, liczne majątki. Co z mniejszymi wyznaniami, jak prawosławie, protestantyzm czy gminy żydowskie?

- O ile dla Kościoła taka propozycja byłaby nie do przyjęcia, o tyle dla wyznań mniejszościowych może to być katastrofa, ponieważ w ich działalności składki z funduszu odgrywały większą rolę niż w działalności Kościoła.

Marcin Przeciszewski

Szef Katolickiej Agencji Informacyjnej