"Super Express": - Kardynałowie między sobą już zdecydowali, kto zostanie papieżem, i konklawe będzie tylko formalnością?
Marcin Przeciszewski: - Na pewno jeszcze nic nie jest rozstrzygnięte. Zakładam jednak, że nie będziemy zbyt długo czekać na ogłoszenie nazwiska nowego papieża. Większość kardynałów już dłuższy czas przybywa w Watykanie. Odbyło się dziewięć kongregacji kardynalskich, na których doszło do wielu poważnych dyskusji o kondycji i potrzebach Kościoła.
- Te dyskusje mają znaczenie przy wyborze papieża?
- Mają one ogromne znaczenie, ponieważ w naturalny sposób kreślą może nie tyle nazwisko, ile sylwetkę oczekiwanego kandydata. Tu uwypukla się cała różnica między wyborami świeckimi a kościelnymi. W przypadku wyboru papieża nie ma prezentacji kandydatów i ich programów wyborczych, ale wybór pada na tego, którego osoba najbardziej odpowiada potrzebom Kościoła, zdefiniowanym w wyniku pogłębionej refleksji nad jego kondycją. Dlatego wchodząc we wtorek do Kaplicy Sykstyńskiej, kardynałowie będą już wiedzieli, którzy spośród nich najlepiej podołają misji bycia papieżem.
- Wybór będzie więc szybki?
- Na pewno nie oznacza to, że wśród kardynałów od razu zapanuje jednomyślność, ale nie sądzę, żeby obrady konklawe można było porównać, jak to się często robi, do walki frakcji.
- Ta odbywa się raczej przed konklawe...
- Tak i do tego przybiera ona charakter wspomnianej dyskusji. I taki wybór jest w mojej ocenie dużo lepszy niż konkurs piękności polityków. Tu wybór pada na najlepszego merytorycznego kandydata. Poza tym w Kościele niezwykle istotna jest jedność - papieżem zostaje ten kardynał, którego poprze 2/3 elektorów. Rzecz w polityce świeckiej rzadko wymagana.
- Od razu jednomyślności nie będzie, ale i tak pierwsze głosowanie będzie miało duże znaczenie?
- Tak, ponieważ będzie ono obrazem świadomości kolegium kardynalskiego i wyłoni kilku kandydatów, spośród których wybrany zostanie papież. Oczywiście na pierwszym miejscu w tym głosowaniu wcale nie musi być ktoś, kto je wygra. Zresztą świetnie obrazuje to powiedzenie, że kto wchodzi na konklawe papabile, czyli pewniakiem do wyboru, wychodzi z niego kardynałem. Kreślenie cech nowego papieża często wyklucza tych najpopularniejszych kardynałów. Dlatego dopiero na konklawe wyjaśni się, kto będzie następcą Benedykta XVI.
Marcin Przeciszewski
Szef KAI