"Super Express": - 20 proc. Kukiza wystarczy, by Andrzej Duda i Bronisław Komorowski stanęli do wyścigu, kto jest jego lepszą kopią? Obaj kandydaci ścigają się, kto pierwszy wprowadzi JOW-y.
Marcin Mastalerek: - Andrzej Duda jest sobą od początku kampanii i nie musi nikogo udawać. Wczoraj od rana rozdawał już kawę warszawiakom pod hasłem "Idziemy do pracy". On też cały czas ciężko pracuje, bo chce zasłużyć na zwycięstwo w II turze. Bronisław Komorowski przegrał pierwsze starcie między innymi dlatego, że uważał, iż wszystko mu się należy. W niedzielę na własnej skórze przekonał się, że pycha kroczy przed upadkiem. My mówimy: pokora, pokora i jeszcze raz pokora. A do tego ciężka praca. 24 maja odbędzie się pierwsze ogólnopolskie referendum od lat, w którym Polacy ocenią, czy chcą symbolu ostatnich ośmiu lat władzy PO i PSL, jakim jest pan prezydent, czy nie.
- No dobrze, ale po co te wyścigi z JOW-ami? Wiadomo, że demokracji one nie służą.
- Andrzej Duda od początku mówi, że to nie politycy są suwerenem, ale naród. Andrzej mówi to, co mówił wcześniej - jeśli naród w ogólnokrajowym referendum zdecyduje, że mają być JOW-y, to będą.
- Te 20 proc. dla Pawła Kukiza nie było swojego rodzaju opowiedzeniem się za referendum w sprawie tego, czy ze sceny mają zejść PO i PiS? Rozpiszecie teraz referendum w sprawie zlikwidowania waszej pozycji w systemie politycznym? Może warto pójść za ciosem tych wyborów?
- To dość dziwna teza, bo Andrzej Duda wygrał I turę wyborów. Jeżeli 20 proc. dla Pawła Kukiza miałoby być przeciwko zwycięzcy, byłaby to jakaś pokrętna teoria.
- Jednak te 20 proc. wyborców nie głosowało za JOW-ami, ale przeciwko dominacji PO i PiS. Mają was wszystkich po prostu dość.
- To okaże się 24 maja. Będziemy prosili wyborców wszystkich kandydatów, którzy w II turze nie mają swojej reprezentacji, by poparli Andrzeja Dudę. Słyszałem tezę, że te 20 proc. to głos przeciwko mainstreamowi i establishmentowi. PiS zawsze było partią antyestablishmentową.
- PiS antyestablishmentowy? To ryzykowna teza, skoro ten establishment tworzycie. Od lat jesteście jednym z głównych rozgrywających w polskiej polityce i trudno was uznać za antysytemowców.
- Cóż, najwyraźniej inaczej pojmujemy słowo establishment. Na pewno mogę powiedzieć jedno - Andrzejowi Dudzie łatwiej będzie prosić o głos wyborców. Od początku mówił, że szanuje wszystkich kandydatów i ludzi, którzy ich popierają. W przeciwieństwie do Bronisława Komorowskiego wziął udział w debacie z dziewięcioma kandydatami, pokazując szacunek dla nich i wyborców. Prezydent Komorowski twierdził z kolei, że kandydaci, którzy nie mają szansy na wygraną, oszukują swoich wyborców. To było zaprzeczenie demokracji.
- Nie boi się pan, że w zwycięstwie Andrzeja Dudy w I turze jest ziarno porażki w II? Czy wyborcy, którzy PiS nie lubią, nie zmobilizują się na 24 maja i nie zagłosują przeciwko waszemu kandydatowi? Nie stanie się ofiarą wojny PO-PiS?
- Bronisław Komorowski przegrał, bo dzielił Polskę na racjonalną i radykalną. Andrzej Duda mówił, że Polska jest jedna. Rozmawiał na wiecach z wyborcami innych kandydatów i dziękował im, że są. Jeśli więc ktoś ma skończyć tę wojnę polsko-polską, to tylko on. Polacy nie chcą obrażania kontrkandydatów, a prezydent w końcu to zrobił, brutalnie atakując Andrzeja. Michał Kamiński z KPRM już mówi, że PiS trzeba ostro atakować. Powodzenia.
- II tura na pewno będzie ciekawa o tyle, że pokaże, czy paliwo antypisowskie jeszcze działa, czy już nie.
- Straszenie PiS i Jarosławem Kaczyńskim sprawdza się, ale w kabaretach. Jeśli sztab prezydenta chce robić to, przez co przegrali I turę, to proszę bardzo.
Zobacz też: Pojedynek na STYLIZACJE Pierwszych Dam! Kornhauser czy Komorowska - która piękniejsza? [GALERIA]