Bartłomiej Sienkiewicz

i

Autor: archiwum se.pl Bartłomiej Sienkiewicz

Marcin Makowski dla SE: Teoria mało przekonująca

2018-08-22 13:04

Sama afera początkowo była lekceważona przez polityków PO. Na przykład Bartłomiej Sienkiewicz, sam nagrany, miał początkowo tę aferę badać - mówił w wywiadzie dla Supe Expressu dziennikarz wp.pl i Do Rzeczy, Marcin Makowski.

„Super Express": – „Gazeta Wyborcza” opublikowała materiał, w którym zarzuca ludziom związanym z Prawem i Sprawiedliwością, że już na pół roku przed wybuchem afery podsłuchowej doskonale wiedzieli o tym, że politycy Platformy Obywatelskiej zostali nagrani. Faktycznie ludzie PiS mogli stać za rozpętaniem afery?
Marcin Makowski: – To bardzo ciekawa koncepcja. Bo gdyby faktycznie tak było, byłoby to zaprzeczenie narracji lansowanej przez ówczesnego premiera Donalda Tuska, który tuż po wybuchu afery taśmowej twierdził, że był to scenariusz pisany cyrylicą. Czyli wyraźnie zasugerował, że próby destabilizowania rządy inspirowane są z Rosji. Teraz z „Gazety Wyborczej” dowiadujemy się, że stać mieli za tym ludzie związani z PiS.
To możliwe?
– Jeżeli w takiej sytuacji dziennikarz nie przedstawia twardych dowodów tylko powołuje się na anonimowe źródła, to można mieć wątpliwości. Szczególnie, że oskarżenia są najwyższej rangi. Bo polska demokracja nie zna jeszcze takiej sytuacji, w której opozycja poprzez nielegalne podsłuchy uruchamia efekt domina i wygrywa kolejne wybory – prezydenckie i parlamentarne. Artykuł „Gazety Wyborczej, w dodatku autorstwa dziennikarza znanego z tego, że chętnie udostępnia fake newsy na Twitterze, nie wygląda zbyt poważnie.
– Ale tezy są już bardzo poważne. Na ile afera podsłuchowa miała wpływ na wybory w Polsce i wygraną Prawa i Sprawiedliwości?
– Miała wpływ o tyle, że była pewnym katalizatorem, pokazała pewną kuchnię polityczną. Sama afera początkowo była lekceważona przez polityków PO. Na przykład Bartłomiej Sienkiewicz, sam nagrany, miał początkowo tę aferę badać. I jeśli miała wpływ na wybory to w tym sensie, że politycy PO nie wyciągnęli z niej wniosków. Bez afery taśmowej wybory też skończyłyby się zapewne klęską Platformy. Bo to nie ujawnienie afery taśmowej sprawiło, że Bronisław Komorowski popełniał w kampanii wyborczej błąd za błędem, a Ewa Kopacz potykała się o własne nogi. Scenariusz kreślony przez redaktorów „Gazety Wyborczej” jest bardzo atrakcyjny dla opozycji i budowania przez nią pewnej narracji, ale mało przekonujący.