Kierwiński czeka na nominację prezydenta
Kancelaria premiera wysłała wczoraj do Pałacu Prezydenckiego dokumenty ws. nominacji Marcina Kierwińskiego na pełnomocnika rządu ds. odbudowy po powodzi. Wręczenie nominacji nastąpi, gdy prezydent wróci z podróży do USA, ale polityk PO już przygotowuje się do nowej posady. – Zadanie jest gigantyczne, będziemy musieli mądrze i szybko rozdysponować miliardy złotych tak, aby trafiły tam, gdzie są najbardziej potrzebne – powiedział premier Donald Tusk (67 l.) o nowym stanowisku Kierwińskiego.Morawiecki w Głuchołazach kuł ścianę w lakierkach. Nie chciał gumowców
Sam zainteresowany skomentował nominację w serwisie X. - Są decyzje oczywiste w życiu każdego człowieka. To wielkie wyzwanie i wielki zaszczyt. Nikt nie zostanie sam! – napisał pełnomocnik rządu. Podobno podjęcie decyzji o zamianie PE na stanowisko w rządzie zabrało mu 15 minut. Zdobycie się na nią na pewno nie było łatwe, bo wiązała się z utratą dużych pieniędzy.Marcin Mastalerek ujawnia prawdę o planach Andrzeja Dudy! Wszyscy byli w błędzie?
Zarobki w rządzie znacznie niższe
W europarlamencie Kierwiński miał 34,57 tys. zł wynagrodzenia miesięcznie plus dietę (360 euro czyli 1540 zł) za każdy dzień pracy w Brukseli i Strasburgu. Przy 10 posiedzeniach PE w miesiącu, w sumie europoseł zarabia ponad 50 tys. zł miesięcznie. Do tego po przepracowaniu co najmniej jednego roku w PE, polityk zyskałby prawo do unijnej emerytury, a po zakończeniu 5-letniej kadencji PE Kierwiński miałby też szansę na odprawę (równowartość 5 pensji). Bruksela oferuje europosłom także duże pieniądze na utrzymanie biura i zatrudnienie asystentów, a nawet zwraca fundusze za dojazdy (za przejazd autem z Warszawy do Brukseli można dostać do 5 tys. zł). Porzucając pracę w PE, Kierwiński straci te wszystkie pieniądze oraz przywileje. Jako minister w kancelarii premiera może liczyć „tylko” na ok. 18 tys. zł brutto miesięcznie, co po opodatkowaniu daje ponad 13 tys. zł na rękę.