"Super Express": - Prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie prof. Bogdana Chazana i ciąży pańskiej klientki...
Marcin Dubieniecki: - To postanowienie prokuratury niczego nie kończy. Jako pełnomocnik pokrzywdzonej pacjentki będę chciał niebawem zapoznać się z uzasadnieniem decyzji prokuratury.
- Zaskarży je pan?
- Jeszcze nie wiem. Nie chciałbym jednak, żeby w społeczeństwie pojawiło się przekonanie, że umorzenie tego postępowania oczyszcza profesora Chazana. W żadnym wypadku! To postępowanie dotyczyło zupełnie innej kwestii niż to, co ja w powództwie zarzucam prof. Chazanowi.
- Prokuratura uznała, że "nie było zagrożenia życia lub zdrowia" pacjentki i prof. Chazan zgodnie z prawem mógł odmówić aborcji, powołując się na klauzulę sumienia.
- To jest tylko jeden z aspektów tej sprawy. I jest oparty tylko na decyzji biegłych. Biegli nie odpowiedzieli zresztą na pytania, które skierowałem do nich w imieniu pacjentki. Stąd przychylam się raczej do zaskarżenia tej decyzji prokuratury.
- I nadal ubiega się pan o odszkodowanie i zadośćuczynienie od szpitala?
- Tak. To czy działania prof. Chazana mogły narazić pacjentkę na szkody zdrowotne, to inna kwestia. Ja chcę udowodnić, że jego działania były niezgodne z prawem w kontekście ustawy o dopuszczalności przerywania ciąży. I powoływanie się na klauzulę sumienia w tym kontekście było kompletnie nieuzasadnione.
- Dlaczego?
- Trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że jako kierownik placówki miał ewidentny i olbrzymi wpływ na swoich podwładnych. Oni wszyscy dobrze wiedzieli, że ma takie, a nie inne przekonania. I nikt z podwładnych lekarzy nie chciał się przeciwstawić jego decyzjom, bo bał się o swoją karierę i zatrudnienie. To cała filozofia "wykrętu Chazana".
- To będzie chyba trudno udowodnić...
- Nie wydaje mi się, żeby to było trudne.
Zobacz: Prof. Bogdan Chazan NIEWINNY. Prokuratura umorzyła śledztwo