W noc z wtorku na środę sąd w Krakowie zdecydował o areszcie tymczasowym dla czwórki zatrzymanych w tej sprawie: Wiktora D. (kuzyna Marcina Dubienieckiego), Katarzyny M. (byłej żony Artura Boruca), Beaty W.i Grzegorza D. W przypadku zięcia prezydenta robił wyjątek. Choć to właśnie Dubienieckiemu zarzuca się kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, sąd orzekł, że główny podejrzany może wyjść na wolność. Cena? 600 tys. zł kaucji. Ojciec Dubienieckiego na wieść o tej decyzji nie krył radości. - Wpłaciłem całą kwotę. Mam nadzieję, że mój syn dzisiaj wyjdzie na wolność - powiedział Marek Dubieniecki Informacyjnej Agencji Radiowej.
Decyzja sądu zaskoczyła prokuraturę. - W tym zakresie uznajemy ją jako niezasadną - stwierdził Piotr Kosmaty, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie. Śledczy złożyli do sądu zażalenie oraz prośbę o zablokowanie wyjścia Dubienieckiego na wolność, nawet jeśli kaucja wpłynie na konta śledczych.
Kilka minut przed godz. 16 prokuratura pochwaliła się sukcesem. - Sąd uwzględnił nasze zażalenie i wstrzymał decyzję umożliwiającą Marcinowi Dubienieckiemu opuszczenie aresztu za kaucją - powiedział prokurator Piotr Kosmaty.
Co to oznacza? Mąż Marty Kaczyńskiej najbliższy czas spędzi w Zakładzie Karnym w Krakowie przy ul. Montelupich. Jego wspólnicy zamieszani w aferę również. Czy posiedzi trzy miesiące, czy jednak wyjdzie za kaucją - o tym zdecyduje Sąd Apelacyjny w Krakowie. Przypomnijmy, że we wtorek Marcin Dubieniecki usłyszał zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, prania brudnych pieniędzy i wyłudzenia z PFRON 13 mln zł. Grozi mu do 10 lat więzienia.