Mamy wojnę policjantów ze złodziejami

2009-10-22 2:16

Dr Marek Migalski uważa, że Platforma sprowadziła "swój kryminalny problem" do politycznej wojny z Prawem i Sprawiedliwością.

"Super Express": - Sondaże pokazują, że PiS nie miało pomysłu, jak zareagować na afery w rządzie. PO nie straciła zbyt wiele, wy nie zyskujecie…

Dr Marek Migalski: - Cieszę się, że nie jestem już komentatorem i nie muszę robić z siebie idioty, próbując publicznie wytłumaczyć ten fenomen. Mówiąc serio, nie bardzo wierzę w te sondaże. Myślę, że Polacy powoli przekonują się, że PO nie jest tak dobrą marką, za jaką ją mieli jeszcze dwa lata temu. To, że polityki miłości wystarczyło Platformie na dwa lata i przez kolejne będzie prowadzić wojnę z PiS i kierować się nienawiścią, stawia pod znakiem zapytania stałość emocjonalną premiera i jego współpracowników.

- W kampanii wyborczej ostra walka między dwoma partiami nie powinna dziwić.

- Tak, ale w sytuacji, kiedy najbliższe otoczenie Tuska ma poważne kłopoty, pójście na wojnę z PiS sprowadza kryminalny problem PO do sporu politycznego. Tymczasem nie jest to spór partyjny, ale konflikt między policjantami i złodziejami. Policjantem jest Mariusz Kamiński, a złodziejami są ci, których na aferze nakrył. Będę namawiał moich kolegów, żeby nie dali się sprowokować i wyrażali swoją opinię tylko wtedy, gdy działalność instytucji i urzędów będzie zagrożona.

- Gdzie widzi pan to zagrożenie?

- Odwołanie Kamińskiego ze stanowiska szefa CBA to tylko zapowiedź problemów. Platforma chce zamieść afery pod dywan.

- Tylko czy wyborcy PiS oczekują powściągliwej reakcji? Poprzednia odsłona "polityki miłości" Jarosławowi Kaczyńskiemu nie wyszła.

- PiS zdecydowanie nie był w ostatnim czasie stroną agresywną. Nie zgodzę się też, że nasz elektorat oczekuje igrzysk czy agresji. Może liczyć na stanowczą i pryncypialną obronę ich racji i wizji państwa.

- Nie ma się co krygować z tą agresją. Na Zachodzie walka polityczna bywa dużo ostrzejsza niż u nas.

- Sam nie jestem bez winy, bo użyłem brzydkiego słowa, opisując, co artyści broniący Romana Polańskiego mają w głowach. Mamy jednak do czynienia z delikatnym problemem i musimy powściągnąć emocje. W innym wypadku zamiast sprawą Miro, Grzecha i Zbyszka będziemy zajmować się tym, że ktoś z PiS powiedział o jedno słowo za dużo. PO uaktywni zapewne takie postacie, jak Niesiołowski, Palikot czy Karpiniuk, które mają talent do odwracania kota ogonem. Premier będzie usiłował w ten sposób przykryć fakt, że jego najbliżsi współpracownicy zostali przyłapani na co najmniej nieetycznych zachowaniach. Będzie chciał też przykryć wyrzucenie Kamińskiego, który stracił stanowisko za wykonanie swoich obowiązków. Za namierzenie i zidentyfikowanie grupy przestępczej w otoczeniu Tuska, podczas gdy zamieszanym w aferę pozwala się odejść z własnej woli.

- Nowa komisja będzie powtórzeniem tej ds. Rywina czy raczej komisji ds. nacisków?

- Praca komisji kierowanych przez posłów Karpiniuka (PO) i Kalisza (SLD) jest żałosna, a ich spotkania gorszące. I obawiam się, że tym razem będzie jeszcze gorzej. Musimy jednak spróbować. Premier zgodził się na komisję, bo nie miał wyjścia. Ale jego ludzie zrobią wszystko, by sprawę rozmyć. Odwrócić uwagę od niego i jego otoczenia. Z kolei odkrywanie prawdy może wysadzić w powietrze potęgę PO i pogrzebać w ruinach prezydenckie ambicje Tuska.

- A propos ludzi premiera. Wierzy pan, że ta drużyna naprawdę aż tak się podzieliła?

- Tak. Potwierdza to odejście aż tylu ministrów z Kancelarii Premiera. Tego żądał Grzegorz Schetyna, który nie chciał, by Tusk był otoczony wyłącznie ludźmi, którzy są poza kontrolą byłego wicepremiera. Czeka nas "wojna na górze" w PO.

- PO twierdzi, że to początek kampanii wyborczej i "wzmocnienie klubu". Niechcący przyznając, że jej siły w parlamencie były dość wątłe.

- Wbrew temu, co głosi Platforma, partia ta dysponuje krótką ławką rezerwowych. Tusk nie przesunął jednak ludzi na inne stanowiska, tylko zesłał ich do obozu karnego. Ministrowie naprawdę nie są zachwyceni tym, że muszą opuścić ciepłe posadki i limuzyny. Może nie dotyczy to postaci większego formatu, jak Grupiński, ale taki Sławomir Nowak cierpi na pewno. Ludziom, którym wydawało się, że mają wpływ na Tuska, premier pokazał miejsce w szeregu. Udowodnił też, że prezydenturze podporządkował dokładnie wszystko.

Jutro odpowiedź Sławomira Nowaka (PO)

Dr Marek Migalski

Poseł PiS do Europarlamentu, politolog i publicysta