,,Super Express": - Poznaliśmy nazwisko nowego prezesa Narodowego Banku Polskiego. W fotelu tragicznie zmarłego w katastrofie pod Smoleńskiem prezesa Sławomira Skrzypka zasiądzie Marek Belka. Co będzie leżeć w jego kompetencjach?
Krzysztof Rybiński: - Kompetencje prezesa reguluje ustawa o NBP, która w szczególności mówi, że jest przełożonym wszystkich pracowników. Siła tej zaszczytnej funkcji polega m.in. na tym, że osoba ją sprawująca może kreować politykę kadrową w NBP i, krótko mówiąc, jak każdy szef, decydować, kto jakim obszarem się zajmuje.
- Jak wielka to władza? Czy prezes może np. nie zgodzić się na to, aby zysku wygenerowanego przez NBP nie przelać do budżetu państwa?
- Takiej możliwości nie ma. Ustawa o NBP precyzuje, że 95 proc. zysku wypracowanego przez NBP z automatu jest przelewane na konto rządu - na konto, które zresztą jest w NBP. Jest to zawsze poprzedzane zatwierdzeniem sprawozdania finansowego NBP przez Radę Ministrów. Prezes nie może powstrzymać tego procesu. Natomiast jeżeli chodzi o samą wysokość zysku NBP, to tu decyzję podejmuje ciało kolegialne, jakim jest zarząd Narodowego Banku Polskiego, a zawiera RPP.
- Prezes NBP jest przewodniczącym zarządu...
- Tak, ma więc na jego posiedzeniach istotny głos, ale tylko jeden. Zresztą sam pamiętam, że nie wszystkie głosowania podczas posiedzeń zarządu NBP były zgodne z myślą rządzącego wówczas prezesa. Bo decyduje większość.
- A jak pan ocenia to, że Marek Belka był zawsze aktywny w dwóch światach - ekonomicznym i politycznym?
- Ma olbrzymie doświadczenie w obydwu dziedzinach. To nie jest wada, to jest jego atut. Co się tyczy ekonomii, dzisiaj w Polsce nie ma ekonomisty, który miałby większe doświadczenie międzynarodowe niż on. Poza tym posiada właściwe cechy osobowości do pełnienia tej funkcji.
- Widzę, że tak jak marszałek Komorowski wypowiada się pan w samych superlatywach o nowym prezesie. Ale Waldemar Pawlak jest już zupełnie innego zdania...
- Ja jestem profesorem SGH i mówię, co myślę. A prezes PSL mówi to, co jest dobre dla jego partii. Taka już jest rola polityka - żeby powstrzymał to, co mu się ciśnie na usta i mówił to, co zwiększy popularność jego i jego partii.
- Oj, politycy raczej nie hamują się w słowach. Dlaczego zakłada pan, że myśli wicepremiera nie są tożsame z wypowiadanymi przez niego słowami?
- Nie wierzę, żeby Waldemar Pawlak szczerze myślał, że kwalifikacje Marka Belki są nieadekwatne w stosunku do wyzwań stawianych przez stanowisko prezesa NBP. Polityczne kalkulacje nie pozwalają mu na zgodę na swoją prywatną, skrytą w głębi duszy, ocenę Marka Belki.
- Czy nowy prezes NBP będzie miał ten sam komfort co pan - tę samą niezależność? Czy będzie mógł głosić i realizować swoje poglądy, skoro jest konkretnie umocowany politycznie?
- Jeżeli spojrzymy na doświadczenia innych krajów - np. na prezesurę Greenspana, Bernanke'a lub Tricheta - to zobaczymy, że są to prezesury bardzo mocno związane z polityką. Prezes banku centralnego - mimo swojej niezależności - zawsze musi być bardzo aktywny również w relacjach z politykami, gdyż wspólnie dbają, choć każdy na swoim poletku, o to, aby gospodarka kraju rozwijała się w sposób prawidłowy. Ale od piątku Marek Belka będzie ważył słowa o wiele bardziej niż do tej pory. Dlatego, że słowa prezesa NBP dotyczące np. kursu walutowego są bardzo uważnie słuchane przez tysiące inwestorów na całym świecie i czasem jedna jego wypowiedź może potrząsnąć rynkami. Nawet trochę żałuję, że będzie musiał zmiarkować w słowach, bo przecież jest znany ze swoich przykuwających uwagę wypowiedzi. Ale cóż, bankier centralny powinien być nudny.
- Jaka to będzie prezesura?
- Jeżeli tylko dobrze ułoży się współpraca z rządem - a sądzę, że właśnie tak będzie - to kilka najbliższych lat upłynie pod kątem skutecznej polityki gospodarczej, gdzie dobra współpraca obu stron jest niezbędna, i to nie tylko podczas wchodzenia do euro. Gdybym miał opisać Marka Belkę jednym słowem, to wybrałbym słowo następujące: pragmatyzm. To nie jest osoba, która się okopała w jednej szkole ekonomii, lecz stara się podejmować decyzje w oparciu o to, co się dzieje w gospodarce.
- Tylko czy ten wybór to nie był falstart? Przecież NBP opiera się na fachowych kadrach, mimo tragicznej śmierci prezesa jest jeszcze wiceprezes... Czy z wyborem nie lepiej było zaczekać do czasu aż poznamy nowego prezydenta?
- Od początku mówiłem, że byłoby najlepiej, gdyby nominację na prezesa NBP wyznaczył prezydent, a nie osoba, która pełni jego funkcję tymczasowo. Ale od pytania ,,kiedy" ważniejsze jest pytanie ,,kto". Ponieważ Marek Belka jest świetnym kandydatem, to kwestia czasu nominacji stała się drugorzędna.
Krzysztof Rybiński
Profesor Szkoły Głównej Handlowej, były wiceprezes Narodowego Banku Polskiego