Mam nadzieję, że Belka będzie nudny

2010-06-12 3:00

Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP, o nowym prezesie

,,Super Express": - Poznaliśmy nazwisko nowego prezesa Narodowego  Banku Polskiego. W fotelu tragicznie zmarłego w katastrofie pod  Smoleńskiem prezesa Sławomira Skrzypka zasiądzie Marek Belka. Co  będzie leżeć w jego kompetencjach?

Krzysztof Rybiński: - Kompetencje prezesa reguluje ustawa o NBP, która w  szczególności mówi, że jest przełożonym wszystkich pracowników. Siła  tej zaszczytnej funkcji polega m.in. na tym, że osoba ją sprawująca  może kreować politykę kadrową w NBP i, krótko mówiąc, jak każdy  szef, decydować, kto jakim obszarem się zajmuje.

- Jak wielka to władza? Czy prezes może np. nie zgodzić się na to, aby  zysku wygenerowanego przez NBP nie przelać do budżetu państwa?

- Takiej możliwości nie ma. Ustawa o NBP precyzuje, że 95 proc. zysku  wypracowanego przez NBP z automatu jest przelewane na konto rządu - na  konto, które zresztą jest w NBP. Jest to zawsze poprzedzane  zatwierdzeniem sprawozdania finansowego NBP przez Radę Ministrów.  Prezes nie może powstrzymać tego procesu. Natomiast jeżeli chodzi o  samą wysokość zysku NBP, to tu decyzję podejmuje ciało kolegialne,  jakim jest zarząd Narodowego Banku Polskiego, a zawiera RPP.

- Prezes NBP jest przewodniczącym zarządu...

- Tak, ma więc na jego posiedzeniach istotny głos, ale tylko jeden.  Zresztą sam pamiętam, że nie wszystkie głosowania podczas posiedzeń  zarządu NBP były zgodne z myślą rządzącego wówczas prezesa. Bo decyduje większość.

- A jak pan ocenia to, że Marek Belka był zawsze aktywny w dwóch  światach - ekonomicznym i politycznym?

- Ma olbrzymie doświadczenie w obydwu dziedzinach. To nie jest wada, to  jest jego atut. Co się tyczy ekonomii, dzisiaj w Polsce nie ma  ekonomisty, który miałby większe doświadczenie międzynarodowe niż on.  Poza tym posiada właściwe cechy osobowości do pełnienia tej funkcji.

- Widzę, że tak jak marszałek Komorowski wypowiada się pan w samych  superlatywach o nowym prezesie. Ale Waldemar Pawlak jest już zupełnie  innego zdania...

- Ja jestem profesorem SGH i mówię, co myślę. A prezes PSL mówi to, co  jest dobre dla jego partii. Taka już jest rola polityka - żeby  powstrzymał to, co mu się ciśnie na usta i mówił to, co zwiększy  popularność jego i jego partii.

- Oj, politycy raczej nie hamują się w słowach. Dlaczego zakłada pan, że  myśli wicepremiera nie są tożsame z wypowiadanymi przez niego słowami?

- Nie wierzę, żeby Waldemar Pawlak szczerze myślał, że kwalifikacje  Marka Belki są nieadekwatne w stosunku do wyzwań stawianych przez  stanowisko prezesa NBP. Polityczne kalkulacje nie pozwalają mu na  zgodę na swoją prywatną, skrytą w głębi duszy, ocenę Marka Belki.

- Czy nowy prezes NBP będzie miał ten sam komfort co pan - tę samą  niezależność? Czy będzie mógł głosić i realizować swoje poglądy, skoro  jest konkretnie umocowany politycznie?

- Jeżeli spojrzymy na doświadczenia innych krajów - np. na prezesurę  Greenspana, Bernanke'a lub Tricheta - to zobaczymy, że są to prezesury  bardzo mocno związane z polityką. Prezes banku centralnego - mimo  swojej niezależności - zawsze musi być bardzo aktywny również w  relacjach z politykami, gdyż wspólnie dbają, choć każdy na swoim  poletku, o to, aby gospodarka kraju rozwijała się w sposób prawidłowy.  Ale od piątku Marek Belka będzie ważył słowa o wiele bardziej niż do  tej pory. Dlatego, że słowa prezesa NBP dotyczące np. kursu walutowego  są bardzo uważnie słuchane przez tysiące inwestorów na całym świecie i  czasem jedna jego wypowiedź może potrząsnąć rynkami. Nawet trochę  żałuję, że będzie musiał zmiarkować w słowach, bo przecież jest znany  ze swoich przykuwających uwagę wypowiedzi. Ale cóż, bankier centralny  powinien być nudny.

- Jaka to będzie prezesura?

- Jeżeli tylko dobrze ułoży się współpraca z rządem - a sądzę, że  właśnie tak będzie - to kilka najbliższych lat upłynie pod kątem  skutecznej polityki gospodarczej, gdzie dobra współpraca obu stron  jest niezbędna, i to nie tylko podczas wchodzenia do euro. Gdybym miał  opisać Marka Belkę jednym słowem, to wybrałbym słowo następujące:  pragmatyzm. To nie jest osoba, która się okopała w jednej szkole  ekonomii, lecz stara się podejmować decyzje w oparciu o to, co się  dzieje w gospodarce.

- Tylko czy ten wybór to nie był falstart? Przecież NBP opiera się na  fachowych kadrach, mimo tragicznej śmierci prezesa jest jeszcze  wiceprezes... Czy z wyborem nie lepiej było zaczekać do czasu aż  poznamy nowego prezydenta?

- Od początku mówiłem, że byłoby najlepiej, gdyby nominację na prezesa  NBP wyznaczył prezydent, a nie osoba, która pełni jego funkcję  tymczasowo. Ale od pytania ,,kiedy" ważniejsze jest pytanie ,,kto".  Ponieważ Marek Belka jest świetnym kandydatem, to kwestia czasu  nominacji stała się drugorzędna.

Krzysztof Rybiński

Profesor Szkoły Głównej Handlowej, były wiceprezes Narodowego Banku Polskiego