"Super Express": - Zacznijmy od nieszczęsnej sprawy związanej z Sanokiem i akcją policji. Internet obiegł film, na którym widać policjanta z trudem wdrapującego się na płot, któremu pomaga drugi policjant. Co pan sądzi o wyszkoleniu polskich policjantów?
Marek Biernacki: - Mogę powiedzieć, że oddziały antyterrorystyczne są bardzo dobrze wyszkolone.
- Ale ten filmik temu przeczy!
- To jest wypadek przy pracy. Są dobrze wyszkolone, mają też dobry sprzęt, którego do końca nie wykorzystano w Sanoku. ( ) W sprawie sanockiej jest inny problem. Dlaczego doszło do tego, że sprawcy nie ujęto przez zaskoczenie, tylko zdążył się zabarykadować i ostrzeliwać?
- I zabić swoją kobietę i siebie.
- Tak! Tu pojawia się kolejny problem. Antyterroryści są przygotowani do wejścia, ale to nie oni podejmują decyzję, czy wchodzą. Dostają rozkaz. I z reguły wolą prędzej wchodzić niż później. W tym przypadku czas działa na ich niekorzyść.
- Czy to znaczy, że akcja nie była przez nikogo dowodzona? Albo nie było dowódcy, który potrafiłby to sprawnie zrobić?
- Ja nie znam wszystkich szczegółów. Minister Cichocki mówił o raporcie. Jak się z nim zapoznamy, dopiero wtedy będziemy mogli ocenić. ( )
- Znamy już chyba odpowiedź, dlaczego nie było sprawnego dowódcy w Sanoku. Jak donosi "Super Express" - w tym samym czasie, kiedy trwała akcja, która miała uwolnić jedną osobę i unieszkodliwić zamachowca, polska policja bawiła się w Zakopanem w restauracji posła PO.
- Przede wszystkim dobrze, że nie było żadnego komendanta na miejscu i nie dowodził. Powinien oczywiście dowodzić oficer z pionu kryminalnego. Odpowiedzialność przyjmują komendant i minister spraw wewnętrznych.
- Dobrze, ale mamy sytuację, w której poseł Platformy Andrzej Gut-Mostowy gościł policjantów.
- To jest wyjątkowo duża niezręczność ze strony policji. Coroczna odprawa komendantów głównych policji w Zakopanem i spotkanie quasi-towarzyskie połączone z podsumowaniem nie powinno się odbywać w lokalu, który - jak każdy w Zakopanem wie - należy do Andrzeja Guta-Mostowego.
- Nie każdy o tym wie. Policjant uczestniczący w spotkaniu, z którym rozmawialiśmy, powiedział nam, że nie miał pojęcia, że to lokal posła PO.
- Organizator tego spotkania powinien o tym wiedzieć i do spotkania nie powinno dojść.
- To kompromitacja, że policja nie wie, do kogo należy restauracja? Albo w ten sposób się tłumaczy?
- Żona Cezara powinna być poza wszelkimi podejrzeniami. I policja powinna być poza wszelkimi podejrzeniami. Powinni więc to wiedzieć. Przecież Andrzej Gut jest znanym zakopiańskim biznesmenem i posłem. Trudno mówić o tym, że nie wiedzieli, że to jego knajpa.
- Jeszcze jedna tragiczna sytuacja sprzed kliku dni. Policjant na warszawskiej Pradze ciężko ranił żonę, a później popełnił samobójstwo.
- To była tragedia rodzinna. Policja w ogóle to przede wszystkim służba. Służba i praca, która jest ogromnie stresująca.
- Wszyscy mamy duży stres! Dziennikarze, lekarze, politycy.
- Zgadza się. Ale w policji ten stres potrafi być permanentny. Tu oficer policji targnął się na swoje życie, bo nie chciał trafić do więzienia. Nie wiadomo, jak wyglądała rozmowa z małżonką, dziś za mało mamy faktów. (...)
- Jeździ pan samochodem?
- Tak
- Często pan łamie prawo?
- Jak jestem zatrzymany, to płacę. Raz fotoradar nam zrobił zdjęcie. Prowadziła żona. Zapłaciliśmy.
- Kiedy to było?
- Chyba rok temu.
- A podoba się panu polityka premiera dotycząca fotoradarów?
- Tu bardziej mówimy o polityce Ministerstwa Transportu.
- Ale nie! Sześć lat temu premier powiedział, że "tylko facet, który nie ma prawa jazdy, może wydawać pieniądze na fotoradary". Wtedy rządziło PiS. A dziś mówi: "Nie jest i nie było intencją rządu, aby fotoradary były sposobem na zarabianie pieniędzy" i wycofuje się ze swojej wypowiedzi z 2007 roku.
- Uważam, że fotoradary pełnią istotną rolę w systemie bezpieczeństwa.
- Ale nie taką rolę, żeby łupić z pieniędzy kierowców!
- Nie, to miała być rola przede wszystkim prewencyjna. Przestrzegać kierowców i stanowić taki widoczny "bat". ( ) Cała dyskusja rozpoczęła się od momentu funkcjonowania nowej służby drogowej, która zaczęła nagminnie stosować fotoradary. ( ) Inspekcja Transportu Drogowego powinna się jednak skupić bardziej na kwestii sprawdzania tonażu samochodów i przewożonych ładunków.
- Czyli ITD nie powinno ścigać kierowców samochodów osobowych?
- Powinno obsługiwać radary w określonych miejscach, np. w których dochodzi do dużej liczby wypadków, a z drugiej strony ścigać samochody ciężarowe, które jeżdżą po drogach powiatowych, gminnych.
- Dobrze, ale jeżeli potrzebne są tylko fotoradary, które mają służyć prewencji, to inne fotoradary, które nie służą prewencji, a wyciąganiu pieniędzy od obywateli, możemy zdewastować, odciąć piłą? (śmiech)
- Zdewastować to nie. (śmiech) Myślę, że większość obywateli jest za radarami, które są oznaczone i w miejscach newralgicznych.
- A jak panu się podoba sytuacja, w której policja się zwija z małych miasteczek, gmin?
- Tutaj mam wątpliwości, co do działań Komendy Głównej Policji. Z jednej strony ma duże środki inwestycyjne, ale z drugiej schodzi z komend gminnych. Ja jestem zwolennikiem obecności policji wśród mieszkańców. Rola policjanta na poziomie podstawowym to rola prewencyjna.
- Czyli jest pan przeciwko komendantowi głównemu policji?
- Mam zdecydowanie inne zdanie niż komendant.
- On już o tym wie?
- Wie, że jestem zwolennikiem teorii tzw. wybitych szyb (tolerowanie drobnych przestępstw zachęca do popełniania większych - red.), a on jest zwolennikiem teorii i koncepcji policji na telefon, która według mnie jest anachroniczna.
- Jak był pan ministrem w MSWiA, woził pan rodzinę służbowymi samochodami? Bo Jacek Cichocki, obecny minister, wozi. Tzn. woził, bo po publikacji "Super Expressu" już nie wozi.
- Przede wszystkim gdy jechałem samochodem z rodziną to jechaliśmy razem.
- Ale on woził córkę do szkoły.
- I tu jest pytanie - czy on jeździł wtedy do pracy?
- Różnie.
- A czy on sam jeździł?
- Powiedzmy, różnie. (śmiech)
- Właśnie tu jest problem, że nie jest to jasne. Ja żałuję, że minister nie odpowiedział od razu państwu na pierwsze zapytania. Z tego powodu, że to jest ochrona BOR. Szefowi MSW przysługuje ta ochrona 24 h na dobę. Więc wszędzie powinien poruszać się z ochroną BOR, nawet jak jest z rodziną.
- Tylko standardy zachodniej Europy są takie, że nadużywanie skutkuje utratą stanowiska.
- Żałuję tylko, że minister państwu nie odpowiedział i nie wyjaśnił swojego stanowiska. Mielibyśmy wtedy całkowicie inny obraz i byśmy mogli dyskutować, czy to było nadużycie, czy to było w ramach ochrony BOR.