I w tym odnajdujemy wyższość PiS nad Platformą Obywatelską, tak jak w świętach Bożego Narodzenia odczytujemy ich wyższość nad świętami Wielkiej Nocy - dowodził szwagier.
Zresztą to odrzucenie Migalskiego jest słuszne jeszcze z innych powodów. Ten bezwzględny, wydawałoby się, krytyk prezesa PiS był jednak za mało bezwzględny. Gdyby jego słowa cięły Kaczyńskiego niczym bicz boży, nikt by się nie odważył dr. Marka z szeregów delegacji usunąć. Ale on ledwo skrytykował, zaraz sam przepraszał. W tym jego słabość. Bo do wielkiego wzoru Palikota Janusza brakuje mu duszy prawdziwego prowokatora. Powiedzmy szczerze. Nie dorósł on Palikotowi do pięt. Bo ten jak chłoszcze, to chłoszcze. A do przeprosin zmuszać go trzeba, zresztą i to czyni półgębkiem. PiS chciałby mieć swojego Palikota. Ale skoro Migalski do roli nie dorósł (bo skrytykuje i zaraz przeprasza), to słusznie go wyrzucono. Bo partii prezesa z Żoliborza marne podróbki nie są potrzebne.