Mnie dobrze jest tu, gdzie jestem, i jak mam wybierać - miliony i ucieczka czy pozostanie na swoim miejscu bez milionów, to wybieram to drugie. Ale może Państwo mają inne zdanie? - pytał szwagier.
Bo to oczywiste i z dawien dawna znane, że nagły przypływ gotówki skutkuje równie nagłym przypływem przyjaciół. Krewnych też. I nie każdy tę nagłą czułość tłumów jest w stanie znieść. A jak na nią nie odpowiesz równą czułością - popartą nie mniej czułym prezentem (bo masz, to daj!) - to szybko stajesz się człowiekiem, który ma tylu wrogów, co przed chwilą przyjaciół. I ja rozumiem tego pana, że jak wygrał te 13 balonów, to z rodzinnej wsi uciekł. On po prostu źle znosi tłumy wrogów. Dlatego zastanawiam się, czy grać jeszcze w lotka. Bo nie chcę badać swojej reakcji na liczbę wrogów. Ech! A może raz jeszcze...