To wieści z prokuratury wojskowej. Wieści podobne do tych, które dały początek słynnej publikacji "Rzeczpospolitej" - "Trotyl na wraku tupolewa", która to publikacja wysadziła z siodeł większość kierownictwa tej gazety. Co wynika z tej informacji? Dla jednych będzie to potwierdzenie, że urządzenia badające wrak Tu-154M wykryły cząstki materiałów chemicznych, których cząstki zbudowane są podobnie do cząstek materiałów wybuchowych. Dla drugich będzie to sygnał, że zapewne i drugi tupolew zagrożony był zamachem. Nie do wiary, a jednak - dziwił się szwagier.
Kto i po co miałby drugą tutkę przygotowywać do zamachu, nie wiadomo. Ale wniosek może być tylko właśnie taki. Przynajmniej dla Gmyzów, Wróblewskich i Macierewiczów. Jeżeli wnioskują oni inaczej, powinni natychmiast wycofać się z teorii zamachu, za którą stoją. Tyle że dla dwóch pierwszych oznacza już totalną kompromitację dziennikarską, dla tego trzeciego polityczną. A może prezes Jarosław rozjaśni nieco ten zagmatwany problem?