Malkontent

2011-02-15 3:00

Pewna grupa posłów, nazwijmy ją PJN, opuściła niegdyś PiS, bo nie podobał się jej język debaty wewnętrznej. Prostacki i brutalny, służący wyzwalaniu złych emocji. Wprawdzie nie był to jedyny zarzut renegatów pod adresem opuszczanej partii, ale mimo wszystko niepośledni. Bo przecież o kulturę polityczną tu chodziło, której brak paniom i panom z PJN (Uwaga! nazwa kradziona) doskwierał.

I dziś w ramach budowania tej nowej kultury as PJN, ulubieniec polskich kobiet Paweł Poncyljusz, stwierdza językiem nowej debaty, że "zdrowie psychiczne Marty Kaczyńskiej najwyraźniej szwankuje". To zdanie stanowi główną część odpowiedzi na zarzuty wysuwane przez córkę zmarłego prezydenta pod adresem PJN.

Od dłuższego czasu zastanawiam się - kombinował szwagier - kto przywróci naszej debacie język zepchniętego już w niebyt Palikota. Ale że to będzie Poncyljusz, na to nigdy bym nie wpadł, bo że śliczny on, to każdy wie, ale że umie mówić...