(: Malkontent

2012-02-03 3:00

To sensacyjna informacja. Lublinianka Mucha, dziś minister sportu, sprowadziła sobie do Warszawy fryzjera. A skąd go sprowadziła? No przecież z Lublina. Fryzjer był tam właścicielem godnego salonu. A w nim kreowano na głowie onej Muchy, minister sportu, rzeczy piękne. Co na wyglądzie i karierze lublinianki odbiło się nader korzystnie. Aż stała się katastrofa chyba - domyślał się szwagier.

Od czasu, jak piękna Mucha ministrem została i zerwała z Lublinem kontakty, żaden salon w mieście stołecznym nie zapewnił jej wyglądu tak pięknego, jak ten lubelski. A tu ministerialne stanowisko, a wygląd, krótko mówiąc, nie do przyjęcia. Gdzież uroda Muchy? - łkały ulice. Gdzież ta uroda? - żalili się koledzy z PO. Bo ona z tą urodą skuteczną do tego sportu poszła.

I jest już remedium. Oto właściciel salonu fryzjerskiego z Lublina został wicedyrektorem Centralnego Ośrodka Sportu. Niby od spraw programowo-sportowych będzie. Ale i tak wszyscy już wiedzą, że od ratowania fryzury minister Muchy on jest...