(: Malkontent

2012-08-08 4:00

Pamiętacie taki dowcip? Państwo W. opuścili przyjęcie, dojechali do domu, a tu telefon od gospodarzy: - Wiecie, mamy kłopot. Bo jak tylko wyszliście, to okazało się, że Stefkowi zginęło 500 zł - usłyszeli. - Ale chyba nie podejrzewacie, że to my - żachnął się pan W. - Nie. No przecież, że nie. Stefek zaraz znalazł te 500 zł w kieszeni płaszcza. Ale niesmak pozostał - komentował gospodarz. Podobnie jest z historią syna premiera Tuska Michała, który zrobił kilka fuch dla linii lotniczych OLT - komentował szwagier.

Bo przecież młody Tusk nikogo nie okradł. Trudno nawet powiedzieć, że pracował dla oszusta. Bo to, że udziałowiec linii OLT - Amber Gold - oszukuje swoich klientów wyszło znacznie później. I trudno też zarzucić ojcu Michała, premierowi Tuskowi Donaldowi, brak nadzoru rodzicielskiego. Bo jak tłumaczy syn w wywiadzie, którego udzielił kolegom z gdańskiego oddziału "Wyborczej", tata zadziałał należycie. Zbeształ syna za kontrakty niegodne potomka zacnego premierowskiego rodu. I niby nic się nie stało. Syn premiera pracować przecież też musi. Ale zakładając, że duch ojca w niczym nie wpłynął na zatrudnienie syna oraz jego kontakty i kontrakty zawodowe, to jedno wiemy na pewno. Niesmak pozostał.