I musiał nam opowiadać o meandrach życia rodzinnego i ujawnić, jak niewielki autorytet ma u syna. Już choćby dlatego ABW powinna się rozwiązać - kombinował szwagier. Nie potrafiła też ABW uchronić Polaków przed Marcinem P., oszustem z Amber Gold. A skoro nie chroni ani Polaków, ani premiera - to po co istnieje?
Pewnie po to, żeby narobić kłopotów Pawłowi Miterowi. Ten sprytny autor prowokacji kompromitującej prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku stał się wrogiem nr 1 ABW. Bo ujawnił jeden z największych skandali w polskim sądownictwie. Udowodnił, jak rzekomo niezależny sędzia jest zależny od polityków i jak chętnie chce im służyć. I tego ABW nie może znieść. Niemożliwe, by ktoś lepiej od ABW wykonywał jej zadania. A jeżeli tak, to pewnie nie działał sam. Więc może ktoś za nim stoi? Jeżeli tak, jest to zagrożenie dla bezpieczeństwa wewnętrznego. A to już robota dla ABW. Krok pierwszy: rozpracować Mitera. Bo Marcina P. i sędziego Milewskiego się nie dało...