Właśnie rzeczywistość weryfikuje obietnice premiera zabiegającego w Europie o odpowiedni udział Polski w dopłatach z unijnego budżetu. I raczej o 400 miliardach możemy zapomnieć. Dobrze jeśli - po porażkach w rozmowach z Merkel, Van Rompuyem i Barroso - uda się nam utrzymać szansę na dopłaty w okolicach 290, może 300 miliardów. Byłby to i tak sukces, biorąc pod uwagę chudnący w oczach portfel UE. Jednak by tak się stało, Tusk musi zjednać dla polskiej sprawy premiera W. Brytanii - Camerona i prezydenta Francji - Hollanda. Ciekawe, jak zareagują, gdy powie im wprost: Obiecałem moim rodakom 400 miliardów. Dajcie choć 300. Bo muszę z tej groteski wyjść z twarzą. A nie facjatą Zagłoby.
(: Malkontent
2012-11-16
3:00
Przed tygodniem było gadanie o 400 miliardach złotych dla Polski z budżetu Unii Europejskiej. Premier Tusk Donald nadymał się przed posłami i mamił naród. I protestowałem wtedy przeciw temu mamieniu rodaków obietnicami bez pokrycia. I przypominał mi wtedy nasz dobry Tusk sienkiewiczowskiego trefnisia Onufrego Zagłobę, który chciał ofiarować królowi szwedzkiemu Niderlandy. Obaj poruszali się w sferze groteski. Ale Zagłoba postać fikcyjna był groteskowy z nadania autora. Rzec by można tak był zaplanowany. Ale groteskowy premier to, mówiąc wprost, ośmieszanie całego narodu - wkurzał się szwagier.