Lexusa tymczasowo zastąpiło BMW
Należący do żony premiera, Małgorzaty Tusk lexus został skradzione w nocy z 8 na 9 września. Już następnego funkcjonariusze z Sopotu, odnaleźli samochód w Gdańsku a kilka dni później ujęli złodzieja pojazdu. Właścicielka jednak nie odzyskała lexusa i jeździ wypożyczonym SUV-em BMW X1.
Ponieważ jesteśmy w stanie wojny hybrydowej z Rosją (następnego dnia po kradzieży auta wleciały do nas rosyjskie drony) Służba Ochrony Państwa na pewno dokładnie sprawdza odzyskanego lexusa. Nasuwa się też pytanie, czy samochód może teraz wrócić do rodziny premiera, czy też ze względów bezpieczeństwa Donald Tusk (68 l.) powinien kupić żonie nowe auto?
Samochód może wrócić do właścicieli
– Samochód musi być sprawdzony do szpiku kości, a ja mam mam pełne zaufanie do SOP. Nie ma takiej technologii, która po zastosowaniu w aucie nie zostałaby przez służby wykryta. Kiedy samochód będzie sprawdzony, powinien zostać oddany właścicielom – komentuje w rozmowie z „Super Expressem” gen. Marian Janicki, były szef Biura Ochrony Rządu.
Przypominamy, że kiedy funkcjonariusze odnaleźli samochód Małgorzaty Tusk, SUV miał zmienione tablice rejestracyjne. 13 września, o godz. 6 rano zatrzymano 41-letniego mieszkańca Sopotu, który miał dokonać tej kradzieży. Do zatrzymania doszło w ostatniej chwili, bo mężczyzna planował wylot do Bułgarii. Podejrzany o kradzież auta usłyszał zarzuty, sąd zastosował wobec niego trzymiesięczny areszt. - Ten złodziej oczywiście wiedział co kradnie, ale nie wiedział komu – powiedzieli nam nieoficjalnie policjanci. Sprawę jednak muszą zbadać służby.