W ciągu ostatnich kilku miesięcy dochodzi do wielu transferów na polskiej scenie politycznej, a każde z takich przejść wzbudza wiele emocji. Nie inaczej było w przypadku Wojciecha Maksymowicza, który w czwartek przeszedł z Porozumienia Gowina do Polski 2050 Szymona Hołowni. Maksymowicz wyjaśniał m.in. na antenie TOK FM, że decyzja o odejściu dojrzewała w nim od roku.
NIE PRZEGAP Kim jest Wojciech Maksymowicz - nowa szabla Hołowni w Sejmie?
- Takie decyzje to jest proces - mówił w TOK FM, dodając jednak po chwili, że jego konflikt z władzami Zjednoczonej Prawicy rozpoczął się w zeszłym roku, gdy to uparcie dążono do przeprowadzenia wyborów kopertowych.
Maksymowicz dodał, że w ślad za nim pójdą inni. - Od kilku do dwudziestu pewnie by się znalazło. Porządnych ludzi jest dużo więcej, ale są pod presją bycia żołnierzami wiernymi naczelnikowi państwa - ocenił w radiu. Teraz jednak odejście wcale nie będzie łatwe, a Maksymowicz nakreślił w nowym wywiadzie dla dziennika Rzeczpospolita dlaczego. Zapytany przez dziennikarza Jacka Nizinkiewicza o to, czy będą kolejne odejście ze Zjednoczonej Prawicy, Maksymowicz potwierdził i dodał, że „niektórzy są mocno rozczarowani”. Stwierdził też, że „wybory mogą zdecydowanie szybciej, niż sobie wyobrażamy”. Ale dla niektórych posłów i posłanek odejście będzie liczyło się z wieloma konsekwencjami. Jakimi?
Poseł Polski 2050 powiedział w pewnym momencie, że PiS ma na część swoich posłów „haki”. Dodał, że na tych, na których haków nie ma, partia próbuje coś przygotować, by ich pogrążyć. „Na innych coś preparuje” - powiedział. „Słyszałem o przypadkach, że ci którzy się zastanawiali, czy iść z nami, w jakichś sposób zostali przekonani do pozostania w klubie. Byli zapraszani na spotkania, gdzie pokazywano im pewno rzeczy, po których zmieniali zdanie” - wyjaśnił.
ZOBACZ GALERIĘ Franek Broda siostrzeniec Morawieckiego. Chciałbym adoptować dziecko