Jak deklarował Kaczyński w swoim oświadczeniu majątkowym na początku kadencji, czyli w 2015, zobowiązanie wobec Goss, które zaciągnął na leczenie mamy Jadwigi (+87 l.), wynosiło wówczas 80 tys. zł (w sumie kwota pożyczki wynosiła pierwotnie 200 tys. zł). Do tego dochodził dług u Kujdy w wysokości 25 tys. oraz kredyt w SKOK (także wzięty z powodu chorej mamy), wynoszący wówczas 140 tys. zł.
W zeznaniu, które prezes PiS złożył na koniec kadencji na próżno już szukać dwóch pierwszych pozycji. Do spłaty zostało mu jeszcze tylko 112 tys. zł kredytu.
ZOBACZ TEŻ: Przyjaciółka prezesa dostała 1000+
Ale uporanie się z dwoma długami to nie wszystko. W 2015 roku polityk miał zgromadzonych 15 tys. oszczędności, dziś na jego koncie znajduje się już 71 tys. zł.
W międzyczasie podczas kadencji Jarosław Kaczyński stał się jeszcze pełnoprawnym emerytem. Po raz pierwszy świadczenie z ZUS zadeklarował w oświadczeniu za 2016 rok. Jak wynika z jego ostatniego zeznania, miesięcznie na jego konto z tego tytułu wpływa ok. 5,6 tys. zł. Nie ma więc powodów do narzekań!