"Super Express": - Jak patrzy pani na dni po tamtej tragedii z perspektywy dwóch lat?
Małgorzata Kidawa-Błońska: - Wtedy myślałam, że Polacy będą po latach zjednoczeni, solidarni, jak wtedy. Spróbują zasypać podziały. Pojawiła się nawet myśl, że może to tragiczne przeżycie będzie szansą budowania nowej więzi w życiu społecznym. Niestety, podziały są coraz głębsze.
- Nie ma pani wrażenia, że te podziały wynikają z tego, jak prowadzone jest śledztwo?
- Katastrofa była niewyobrażalna i każdy pragnął jak najszybszego wyjaśnienia przyczyn. Wiemy, jak długo trwają śledztwa w podobnych przypadkach na świecie... Jak wielka presja spoczywa na prowadzących śledztwo My chcemy znać odpowiedzi natychmiast. Brakuje nam cierpliwości.
- Może cierpliwość została wyczerpana oczekiwaniem na obiecany wrak samolotu?
- Chciałabym, by wrak był już w Polsce. Możemy tu jedynie prowadzić konsekwentne działania dyplomatyczne. Śledztwo w Rosji nie zostało zamknięte. Pamiętajmy, że wrak to tylko jednen z dowodów.
- Nie było nic, co rząd powinien robić inaczej? Może mniej wiary w stronę rosyjską?
- Nie było przesadnej wiary. Reakcja Rosjan po katastrofie była odpowiedzialna. Później współpraca była coraz trudniejsza. Niestety, dziś w sporze politycznym nie chodzi o wyjaśnienie sprawy. To spór, w którym teorie spiskowe i pseudonaukowe przeciwstawiane są obiektywnym wynikom badań i śledztwa. Podobnie jak wokół zamachów z 11 września 2001 r. Wielu Amerykanów nie wierzy, że był to atak terrorystyczny Są wydarzenia, wokół których zawsze będą niedomówienia i ci, których oficjalne wyjaśnienia nie przekonają. To jak z katastrofą pod Gibraltarem. Ludzie wierzą w swoje, niezależnie od badań. Smutne, że ostatnio dużo mówimy o Smoleńsku, zapominając o rocznicy zbrodni katyńskiej. To smutne.
Małgorzata Kidawa-Błońska
Wiceprzewodnicząca klubu Platformy Obywatelskiej