Modlitwa przy grobie
- Będziemy obchodzić tegoroczną rocznicę, z grupą przyjaciół mojego męża i moich, podobnie jak co roku, czyli spotkaniem modlitewnym przy jego grobie. To taka tradycja, że się tam spotykamy i modlimy się za mojego męża, i za wszystkich, którzy zginęli – mówi nam Magdalena Merta, zapytana o obchody 15. rocznicy katastrofy smoleńskiej.
Katastrofa smoleńska. Hołownia podjął ważną decyzję
Wdowa po Tomaszu Mercie najchętniej wspomina 10. rocznicę, ponieważ odbyła się w niepowtarzalnej atmosferze. - To było najlepsze, co nas mogło spotkać. W roku 2020 r. trwała pandemia, poza księżmi i dziennikarzami z kamerami w kościele była nas garsteczka. Po mszy wyszliśmy na puste, ciche Stare Miasto - bez jazgotu ogólnych uroczystości, bez politycznego charakteru obchodów. Wtedy pomyśleliśmy, że to „najgłośniejsze” uczczenie tych, którzy odeszli – wspomina wdowa po wiceministrze kultury i dziedzictwa narodowego.
15 lat ciągłego dramatu
- Nie wiem, czy jestem w stanie oceniać po 15 latach katastrofę z dystansem, bo na to wszystko, co wtedy się stało, nakłada się 15 lat nieustającego dramatu, czyli tego, co z katastrofą później zrobiono, i to jest elementem odczuwanego do dziś bólu. Znoszenia kolejnych kłamstw, kolejnych łże-komisji, wszystkiego, co tylko ośmiesza, w naszym rozumieniu, tę tragedię – opowiada Merta.
Lech Wałęsa: Pogodzę się z Kaczyńskim, jeżeli mnie przeprosi!
Zapytana, czy w kwestii katastrofy smoleńskiej sprawdza się powiedzenie, że czas leczy rany, odpowiada, że tylko w takim wymiarze, że „każdy dzień zbliża nas do momentu, kiedy dołączymy do bliskich, którzy zginęli”. - Życie niby normalnie biegnie, ale kładzie się na nim głębokim cieniem świadomość, że nikt nigdy nie chciał poznać prawdy, że nikt nie podszedł rzetelnie do tej sprawy, nie licząc garstki osób, które zostały wyrzucone z komisji ministra Macierewicza, bo im zależało właśnie na prawdzie – uważa Magdalena Merta.
Żal do polityków
Zapytana, czy chce coś przekazać politykom, odmawia, bo nie widzi szans, że coś się może zmienić. - Czujemy wielkie rozczarowanie i żal do polityków, zwłaszcza tych, którym ufaliśmy i bardzo boleśnie odczuliśmy później zawód. Płacimy wysoką cenę za wiarę w uczciwe podejście do katastrofy, za naiwne przekonanie, że mamy państwo polskie po swojej stronie – dodaje wdowa w rozmowie z naszą gazetą.
