Tuż przed świętami bożenarodzeniowymi w 2021 roku poinformowano, że Stefan W. stanie przed sądem za zabójstwo Pawła Adamowicza. - To ból, który zawsze jest. Poczułam jedynie ulgę, że on stanie przed sądem, a sprawa się wyjaśni. W święta starałam się myśleć o czymś radosnym, ale to nie jest łatwe, gdy pomyślę, że czekałam na to trzy lata. Okoliczności zabójstwa są znane wszystkim. Wiadomo kto, gdzie, jak i czym to zrobił. Wszystko to wiemy i to jest jasne. Nie wiemy tylko, jakie były motywy, czy ktoś go inspirował – mówiła w wywiadzie dla Wirtualnej Polski Magdalena Adamowicz, żona zamordowanego prezydenta. - Z jednej strony jest ulga, ale z drugiej strony przez te trzy lata uczyłyśmy się z córkami i z najbliższymi życia na nowo, bo to całkiem inne życie, a będziemy musiały znowu do tego wracać i rozdrapywać te rany. Nie wyobrażam sobie, żeby być bierną. Chcę w tym procesie uczestniczyć. Póki proces będzie trwał, będę narażona na ponowne bycie z tą sprawą i to bardzo głęboko. Do tej pory broniłam się przed tym, bo nie czytałam jeszcze akt, starałam się unikać czytania opinii psychiatrycznej. Było to dla mnie za trudne emocjonalnie – stwierdziła. Jak przyznała, długo nie czuła się gotowa, by przeczytać opinie psychiatry, ale w końcu znalazła w sobie siłę. Zarówno ona, jak i brat Pawła Adamowicza chcą, by rozprawa miała charakter publiczny.
Sprawdź: "Stefan W. nie był całkowicie niepoczytalny". Nowe ustalenia ws. zabójstwa Pawła Adamowicza
W naszej galerii możesz zobaczyć, jak wygląda córka Pawła i Magdaleny Adamowicz.
Mało kto wie jednak, że Magdalena Adamowicz przez rok ukrywała list, jaki Stefan W. napisał do niej i jej szwagra. Informację o wiadomości przekazała dopiero prokuratura, podając do wiadomości publicznej, iż do sądu trafił akt oskarżenia przeciw zabójcy. - To jest dla mnie zastanawiające. Czym kierowała się prokuratura, wspominając o tym liście w informacji prasowej? Dla mnie ten list był nieistotny. Prokuratura w komunikacie podała, że: "Przesłuchany kilkukrotnie w toku śledztwa oskarżony Stefan W. nie przyznał się do popełnienia zarzuconych mu przestępstw. W toku postępowania napisał list otwarty do członków rodziny, w którym przeprosił 'za zabicie dobrego człowieka'". Po pierwsze, ten list z mojej perspektywy nie był o tyle istotny, bo nie zawierał żadnych przeprosin ani słowa "przepraszam". Prokuratura w cudzysłów bierze "dobrego człowieka", a nie "przeprosiny". Pewnie mamy różne wrażliwości – mówiła wdowa w rozmowie z WP.
Sprawdź: Brat Pawła Adamowicza zaskakująco o ŻAŁOBIE. Łzy cisną się do oczu
Jak zaznaczyła, to była jedyna próba kontaktu z rodziną ofiary, jaką podjął Stefan W., jednak ani dla Magdaleny Adamowicz ani dla brata prezydenta nie był ważny. - List nie miał znaczenia ani dla mnie, ani dla Piotra. Należy się zastanowić, dlaczego w informacji prasowej prokuratura o nim wspomina. Kilku bystrych dziennikarzy, którzy to zauważyli, spytało o to. Być może komuś zależy, by mówić o tym, że próbował okazać skruchę – stwierdziła.