Wojska reasekuracyjne Macrona
Na spotkaniu w Paryżu obecni byli przedstawiciele 27 krajów takich jak m.in. Wielka Brytania, Kanada, Turcja i Norwegia, przybył też prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. W wydarzeniu uczestniczył także premier Donald Tusk. Przywódcy dyskutowali między innymi na kontrowersyjny temat wysłania na Ukrainę zachodnich wojsk niektórych państw w charakterze sił pokojowych już po rozpoczęciu obowiązywania zawieszenia broni czy całkowitego formalnego zakończenia konfliktu. Emmanuel Macron przyznał, że nie ma jednomyślności w tej kwestii także wśród uczestników szczytu. Francuski prezydent nazwał planowaną ekspedycję "wojskami reasekuracyjnymi".
- Wojska reasekuracyjne nie będą siłami pokojowymi, ani jednostkami bojowymi na linii frontu. Chodzi o wojska, które zajmą obszary morskie, powietrzne i lądowe - powiedział Macron.
Macron powiedział to Tuskowi w cztery oczy. Chodzi o wschodnią flankę NATO
Portal WP zapytał o tę kwestię płk. rez. Macieja Matysiaka, który podkreślił, że do wysłania wojsk jest daleka droga. – To bardziej pokazanie przez Europę determinacji. Wypuszczenie balonu próbnego – stwierdził ekspert.
Rosja komentuje zapowiedź francuskiego prezydenta
Zgodnie z planem francuskiego prezydenta, szefowie MSZ krajów uczestniczących w spotkaniu mają trzy tygodnie na przygotowanie propozycji monitorowania przestrzegania zawieszenia broni w Ukrainie. Według płk. Matysiaka, Macron chce tymi deklaracjami budować narrację polityczną w sytuacji, gdy Europa została pominięta przez USA w negocjacjach z Rosją. – Macron sprawdza, jak daleko może się posunąć – twierdzi rozmówca serwisu WP.
Stanowcza opinia Polaków o udziale w misji na Ukrainie. "Nie wysyłajcie naszych żołnierzy!"
Reakcja Rosji na zapowiedź wysłania sił międzynarodowych była natychmiastowa. Rzeczniczka rosyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych Maria Zacharowa oznajmiła, że będzie to pretekst do rozpoczęcia walk między Rosją a NATO.
