Afera, już kolejna, z Misiewiczem wybuchła w poniedziałek. Okazało się, że były rzecznik prasowy Macierewicza został pełnomocnikiem zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej do spraw komunikacji. Miał tam zarabiać 50 tys. zł miesięcznie. I choć sam Misiewicz, a także spółka zaprzeczały, informacje rozwścieczyły Jarosława Kaczyńskiego. Prezes zawiesił Misiewicza w prawach członka PiS i powołał specjalną komisję, w której skład weszli Joachim Brudziński (49 l.), Mariusz Kamiński (52 l.) i Marek Suski (59 l.). Wczoraj o godz. 11 w biurze PiS odbyło się pierwsze posiedzenie komisji. Ku zaskoczeniu wszystkich Misiewicz nie wyglądał na osobę, która zbytnio przejęłaby się zarzutami ze strony prezesa Kaczyńskiego. - Gdzie młodzi ludzie mają nauczyć się warsztatu, żeby skutecznie pracować dla Polski? - rzucił do dziennikarzy. Kilka chwil później przed komisją stawił się również szef MON Antoni Macierewicz. Nie odpowiadał na żadne pytania i zniknął na kilka godzin za drzwiami gabinetu prezesa.
Czy jego pozycja nadal jest na tyle silna w PiS i w rządzie, że nie ma czego się obawiać? Według wczorajszego sondażu dla "Dziennika. Gazety Prawnej", aż 42 proc. Polaków chce, żeby premier Beata Szydło (54 l.) wyrzuciła go z rządu. Ale zdaniem politologów Macierewicz ma bardzo silną pozycję w PiS. - Jarosław Kaczyński chce pokazać, że w partii istnieje jeden ośrodek władzy. I on jest tym ośrodkiem. Bezceremonialne usunięcie Macierewicza byłoby pokazaniem, że PiS nie radzi sobie z różnymi naciskami. Szef MON ma nadal silną pozycję w partii, był nestorem opozycji antykomunistycznej. Będzie musiał poświęcić Misiewicza. Macierewicz tak, wypaczenia nie...- mówi nam dr Rafał Chwedoruk (48 l.), politolog.
Po posiedzeniu komisji Bartłomiej Misiewicz poinformował o rezygnacji z członkostwa w PiS.
Zobacz także: Sławomir Jastrzębowski: Gest Kozakiewicza wykonany Misiewiczem